Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Wyzwanie 13: Stucky/ Porn Without Plot (18+)

N: Ten tekst nie ma kompletnie żadnej fabuły, nie oszukujmy się. Ale miałam do wykorzystania wyzwania na ten temat, więc postanowiłam wykorzystać je za jednym zamachem. O ile Stuckyholiczka uzna, że to coś poniżej zakwalifikuje się do "light Dom/Sub". ***

Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy (3/?)

*** Przez kolejne kilka dni nie wydarzyło się zupełnie nic niezwykłego. Wręcz przeciwnie, wszystko wydawało się podręcznikowo  normalne  i zwykłe. I to niepokoiło go najbardziej.  Nie lubił, kiedy tak było. Nie lubił tej ciszy przed burzą, bo po każdej  dobrej  chwili, przychodziły te  złe . Zawsze, za każdym razem. Dlatego nie potrafił cieszyć się tymi lepszymi chwilami, wiecznie myśląc o tym, że za chwilę, za krótki moment może wydarzyć się  coś , co wszystko zniszczy. A ludzie znów będą mówić za jego plecami, znów będą nazywać go wariatem, świrem, psychopatą… Słyszał różne rzeczy na swój temat, odprowadzające go szepty, ale nie przejmował się tym zbytnio. Wiedział jak jest naprawdę, wiedział, że nie zwariował. Ludzie też musieli to  widzieć , ale nie chcieli tego  zobaczyć .

Wyzwanie 12: Chodź, pomaluj mój świat... [Stucky, +16(?)]

N:  Na ten pomysł wpadłam, widząc reklamę farb do ciała. Więc… Czy coś jest ze mną nie tak? ***   Bucky doskonale wiedział, że on i Steve zdecydowanie nie tworzyli normalnej pary. Cóż, zapewne dlatego, że im samym daleko było do normalności, a w ich przypadku dwa minusy nie tworzyły plusa. A może dwa trójkąty nie tworzyły kwadratu? Och, nieważne. Bucky nigdy nie był dobry w takie porównania. Po prostu on i Steve byli zdrowo – a może nawet choro – powaleni, więc z tego połączenia nie mogło wyjść nic dobrego. Nie, żeby znowu jakoś szczególnie im to przeszkadzało. Było im ze sobą dobrze, dopełniali się, będąc swoimi przeciwnościami. Byli jak jakieś chrzanione yin i yang czy coś.

Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy (2/?)

N:  Mam przezucie, że Astrid będzie płakać, czytając bzdury, jakie wypisuje w tej miniaturce. *** Bucky nie powiedział nikomu o incydencie znad klifu. Nie rozmawiał o tym z Gretchen, udawał, że nic się nie stało. Nie chciał wyjść na wariata. Znaczy… Wiedział, że niektórzy już go za niego brali. Firehaven to w końcu dość małe miasto i docierały do niego różne plotki, które pojawiły się po jego powrocie.  Ludzie potrafili być jak sępy.  Czuł na sobie ich spojrzenia, kiedy tylko wychodził z domu. Jakby próbowali obedrzeć go z prywatności, ze skóry, jakby chcieli wyczytać wszystko z jego nagich, odkrytych mięśni i ścięgien, wyssać jego tajemnice wraz z krwią. Szeptali za jego plecami, sądząc, że nie słyszy. Nazywali go wariatem, schizofrenikiem, dziwakiem. Mówili o nim  ten . Ale miał to gdzieś, nie dbał o to. Wiedział, że nie jest świrem. Wiedział, że jego  stany  nie są jego winą, a  ich  winą.  Nie pamiętał dokładnie kim ci  oni  są, ale to nie był problem. Mówili mu,

Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy (1/?)

N:   Jest to druga miniaturka (po „Zavzedce”) niezwiązana z żadnym z wyzwań. I wbrew pozorom, tekst to tak naprawdę nie AU, przynajmniej nie do końca.  Jeśli pomysł nie przypadnie wam do gustu, dajcie znać, a zajmę się innymi tekstami :) *** Nazywasz się James Barnes. Bucky przemył twarz zimną wodą, spoglądając na swoje odbicie w tafli zawieszonego nad umywalką lustra.   Masz dwadzieścia siedem lat. Przeczesał rozczapierzonymi palcami roztrzepane włosy, zmierzył krytycznym spojrzeniem swoje odbicie, i wyszedł z łazienki, przejeżdżając dłonią po nieogolonym policzku. Był żałosny, nie dało się ukryć.  Miał dwadzieścia siedem lat, nie miał pracy, a miał za to  problemy   natury   psychicznej , które zmusiły go do powrotu do domu rodzinnego. Kochał swoją rodzinę, jasne, że tak, ale nie dało się ukryć, że było to nieco żałosne.  Czuł się też winny. Choć nie, nie  też , a  zwłaszcza . Zdawał sobie sprawę z tego, że jest ciężarem i niczym więcej. Nie chodziło j

Wyzwanie 11: Bucky i internet, czyli klamerka na nos i za fandom! Stucky

N: Jest to najprawdopodobniej część pierwsza z dwóch. Na podstawie wyzwań rzuconych przez Czarną Herbatę. *** Nie dało się ukryć, te czasy miały w sobie kilka rzeczy, z których Bucky nie chciałby dobrowolnie zrezygnować. Jasne, z ogromną chęcią powróciłby do swojego dawnego życia – tego sprzed wojny, w którym był jeszcze młodym chłopakiem, tak naprawdę dopiero wchodzącym z pełni dorosłe życie, i to wchodzącym z podniesioną głową i z uśmiechem na ustach, mimo wszystkich rzucanych pod nogi kłód – ale ta chęć nie zasłaniała plusów i pozytywów, z którymi mógł obcować w dwudziestym pierwszym wieku. Bywały momenty, w których żałował nawet, że czasy ich młodości nie przypadły na te niemal sto lat później, na czas, w którym Steve bez problemu mógłby żyć jako zwykły człowiek, bez strachu, że nawet zwykła grypa może go zabić. Bez konieczności zrobienia z siebie królika doświadczalnego, zostania super-żołnierzem.

Wyzwanie 10: Szlamowa bitwa, oklapnięta peruka oraz toksyczny eyeliner, czyli kolejny miszmasz przy akompaniamencie pioruna

Fabuła miniaturki powiązana jest z "Kawą", "Porankiem", "Lakierem do paznokci" oraz "Bazooką". Akcja osadzona jest po "Poranku", ale przed "Bazooką". Bo nie lubię pisać po kolei. *** To nie tak, że Abe nienawidził swojej pracy. A nie, wróć. Tak właśnie było. Abe Jenkins nienawidził swojej pracy.   Z niemal każdej misji wracał z wgniecioną zbroją, siniakami, obiciami, otarciami, a nieraz także ze zwichnięciami, złamaniami, krwawiącymi ranami czy wstrząsem mózgu. A dzięki zbroi nie był jednym z tych najbardziej narażonych członków zespołu, co stawiało go w o wiele lepszej sytuacji od Melissy, Fixera, czy szefa. Zresztą, nikt z nich nie był przecież nieśmiertelny… No dobra, Atlas prawie był, ale każdy poza nim mógł zginąć  w   każdej chwili , o czym przekonali się przecież nie tak dawno temu. I co dostawali w zamian? Sławę? Bogactwo? Szacunek i poklask medialny? 

Wyzwanie 9: Stucky/ Plot What Plot? (18+)

N: Wedle uznania odczytywać można to jako kontynuację poprzedniej trzyczęściowej miniaturki, ale także jako osobny tekst. Proszę o wypisanie wszelkich zastrzeżeń, ponieważ jest to mój pierwszy tekst tego typu. ***

Wyzwanie 8: Stucky/ Odnalezienie i szczęśliwe zakończenie (3/3?)

N: Miniaturkę zaczęłam p isać przed premierą CA:CW, więc w żaden sposób nie jest ona zgodna z jego fabułą. Po prostu kiedy to planowałam, nie wiedziałam, jak tak naprawdę potoczy się akcja, a teraz plan wymagałby całkowitej zmiany. *** Przystosowanie się do nowego świata nie było proste.   Wszystkie te miejsca, które kiedyś odwiedzał, wszyscy ludzie, których było mu brak, już dawno stały się historią. Nie mógł pozwolić sobie na żałobę, ponieważ nikt nie potrafił zrozumieć jego tęsknoty. Jak mógł wciąż tęsknić? Przecież minęło prawie siedemdziesiąt, prawda?   Nie. Nieprawda.   Dla Steve’a minęło kilka krótkich dni od chwili, w której jego najlepszy przyjaciel, miłość jego życia, jego   Bucky   wyślizgnął mu się z rąk, spadając w przepaść. Steve wiedział, że to musiała być okropna śmierć i nie mógł pozbyć się poczucia winy, ponieważ powinien był coś zrobić, powinien być szybszy, powinien się nie wahać –   nie miał prawa   się wahać. Uchodził za   bohatera , a nie potrafił

Wyzwanie 7: Stucky/Dom (2/?)

N:   Druga część pierwszego podejścia N do Stucky. No, może nie do końca *** Steve zdążył już wynotować listę plusów i minusów tego, że nie był w stanie się upić. Do negatywów zaliczało się zdecydowanie to, że… no, że nie mógł się upić. Po prostu, minus sam w sobie. Czasem bywało to naprawdę frustrujące, zwłaszcza, że nikt w Komandzie nie wylewał za kołnierz, gdy tylko zdarzała się okazja na świętowania kolejnego zwycięstwa nad Hydrą. A Steve, jako ten   wiecznie   w pełni trzeźwy, czuł się odpowiedzialny za to, by nie zrobili niczego głupiego. A to wcale nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.    Jednak to mógł zaliczyć również do plusów. Mógł dopilnować, by nie doszło do niczego, co wpędziłoby jego przyjaciół w kłopoty. Choć błahe w porównaniu do tego, z czym mierzyli się na froncie – nieważne. Liczyło się to, że mógł zapobiec choć im. Szczególnie jeśli dotyczyć miały one Bucky’ego, którego wrodzony magnes na kłopoty czasem zyskiwał na sile, co zazwyczaj kończył

Wyzwanie 6: Bazooka

Fabuła miniaturki powiązana jest z "Kawą", "Porankiem" i "Lakierem do paznokci". Akcja osadzona jest po "Kawie" i "Poranku", ale przed "Lakierem...". I tak, wiem, że powinnam dodać teraz kolejną część Stucky, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi ten poślizg :P *** Tak, Bucky naprawdę lubił Abe’a Jenkinsa, choć nigdy nie przyznałby tego na głos, dając mu tym satysfakcję. Mimo całego swojego geniuszu Abe był zwykłym, prostym facetem. Cóż, znaczy na tyle zwykłym i prostym facetem, na ile może nim być były przestępca odpowiedzialny za załamanie gospodarki, niejednokrotną kradzież danych i broni ze Stark Industries, i przerzut jej na tereny wroga, a także za współpracę z Hydrą.  Bucky spotkał go kiedyś, gdy Jenkins działał jeszcze "po tej ciemnej stronie mocy", jak on sam miał w zwyczaju o sobie mawiać. Chęć zgarnięcia niemałej sumy była u niego silniejsza niż moralność, więc nie zastanawiał się długo, nim wy

Wyzwanie 5: Banan i kakao

N: Tym razem udało mi się wstrzelić w równe tysiąc słów. *** Bucky przekręcił głowę, by móc lepiej przyjrzeć się kobietom zebranym wokół kuchennej wysepki – a raczej kobiecie i trzem dziewczynkom. Becca mówiła mu, że choć warunkiem jego pobytu w domu Proctorów było nieoddalanie się – i noszenie stylowej bransolety na kostce, która miała mu w tym pomóc – to przecież nie był dzieckiem, którego nie można spuścić z oczu na dłużej niż pięć minut, bo nieumyślnie zrobi sobie krzywdę, i nie musi przesiadywać z nimi w kuchni.   Tylko, że Bucky wolał nie ryzykować. Nie tyle zrobieniem krzywdy   sobie , co raczej nieumyślnym skrzywdzeniem   kogoś , a tym samym sprowadzeniem kłopotów nie tylko na siebie, ale też na rodzinę Rebeccy i na Steve’a, który wstawił się za nim i stwierdził, że jest już na tyle stabilny, że może przebywać z rodziną bez asysty kamer, zabezpieczeń i strażników. Nie chciał zawieść ani jego, ani kogokolwiek. A poza tym, nawet nie starał się ukrywać, że choć co chwila

Wyzwanie 4: Stucky/Przytulenie (1/?)

N: W miniaturce mogą znaleźć treści o podtekście homofonicznym. Pierwsze podejście N do Stucky. No, może nie do końca, bo mamy tu nieodwzajemnione uczucia, ale jednak. *** Bucky doskonale wiedział, że grzeszy.   Wiedział, że jego dusza, jego   yechidah  jest zabrudzona już na zawsze i nic nie zdoła oczyścić jej z obrzydliwości grzechu, którego się dopuszczał. Tym bardziej, że robił to z pełną premedytacją i wiedzą, że to, co robi, jest złe. Ale mimo tego nie potrafił,   nie mógł   przestać, nawet kosztem utracenia resztek łaski.   Nie był w stanie,   to   było silniejsze od niego.

Wyzwanie 3: Lakier do paznokci

Ta miniaturka jest owocem zakładu między N i Blue Greyme . Miała być wzmianka o lakierze do paznokci , o Thunderbolts, a także Bucky/Yelena i wszystko jest. A co z tego wyszło? A to już nie mnie oceniać. Wypowiedzi prowadzącej N ukradła z serii WS od pana Brubakera. *** Yelena Belova nienawidziła być bezradna. Starała się skupić na leżącej na biurku stercie papierów – raportów, rekomendacji nowo przyjętych kandydatów, sprawozdaniu z… z   zachowania   Bucky’ego po wyjściu z oddziału szpitalnego. Stał się bardziej milczący, zamknięty w sobie, czasem wręcz ponury, ale po tym, co ostatnio przeszedł, nie było to nic dziwnego. Miała jednak zdawać skrzętny raport ze wszystkich niepokojących zmian, które w nim zauważy.

Wyzwanie 2: Poranek

Ta miniaturka jest owocem zakładu między N i Blue Greyme. Miała być wzmianka o lakierze do paznokci, o Thunderbolts, a także Bucky/Yelena (yep, takie małe wynagrodzenie ukatrupienia jej) *** James Barnes nienawidził umierać. Może i to stwierdzenie wydaje się brzmieć absurdalnie, ale tak właśnie było, a Bucky miał całkiem niezłe doświadczenie w opuszczaniu tego świata. Doskonale pamiętał ten pierwszy raz, tak dawno temu. Słowa modlitwy -  Sh'ma Yis'ra'eil Adonai Eloheinu Adonai echad … –  zostały wyrwane z jego ust przez podmuchy lodowatego wiatru, i zastąpione krzykiem strachu.

Wyzwanie 1: Kawa

Ta miniaturka jest owocem zakładu między N i  Blue Greyme . Miała być wzmianka o  kawie , o Thunderbolts. *** Dyrektor Monica Chang każdy dzień zaczynała od kubka mocnej, czarnej  kawy  i obchodu wokół bazy. Przechadzała się pustymi korytarzami, trafiając idealnie w moment, w którym nocna zmiana ochrony i zaplecza naukowego powoli znikała w swoich kwaterach, a dzienna jeszcze nie zaczynała ich opuszczać. Lubiła te momenty zawieszenia i spokoju, który w tej branży był prawdziwym luksusem. Szczególnie od kiedy SHIELD – razem z jej życiem osobistym, należałoby dodać – legło w gruzach, a wprowadzenie ustawy rejestracyjnej i ciągnące się za tym następstwa skutecznie utrudniły działania agencji.

Miniaturka 1: Zavzedka 6

Część poprzednia: klik *** Cztery lata później. —  Sierżancie Barnes ? Głos Jarvisa wyrywa Bucky’ego ze snu. Mruczy cicho, mieląc przekleństwo w ustach, i nie otwierając oczu, przekręca się na plecy. — Co jest? Jeśli Stark znowu chce podzielić się ze mną jakąś hiper ważną i niecierpiącą zwłoki sprawą, każ mu się pieprzyć. —  To nie pan Stark. Pańska córka się zbliża, kazał się pan budzić w takich sytuacjach . Bucky otwiera gwałtownie oczy i mruga szybko, starając się opędzić od resztek snu i zmęczenia. No tak, na śmierć zapomniał o tym, że kazał budzić się Jarvisowi za każdym razem, gdy Becca postanowi odwiedzić go w sypialni. Może i jest z nim już całkiem nieźle, a po dawnym programowaniu zdaje się nie być już śladów, ale woli nie ryzykować. Mógłby zachować się zbyt gwałtownie, gdyby Becca zaskoczyła go podczas snu.

Miniaturka 1: Zavzedka 5/?

Część poprzednia: klik *** Bucky   Barnes miał niemałe doświadczenie w opiekowaniu się dziećmi. Znaczy, tak przynajmniej mu mówili. Nadal tego nie pamiętał, a przynajmniej nie do końca. Fragmenty, urywki – nieskładne, niepełne, wymieszane, trudne do chronologicznego ułożenia. Jak wysypane z pudełka puzzle, w których brakowało kilku kluczowych fragmentów, bez których układanka zawsze będzie niepełna. Nienawidził tego. Nienawidził tego, jak zepsuty był. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co inni o nim myślą. Ludzie, którzy tylko  patrzyli , ale  nie widzieli . Nie był głupi, dostrzegał różnice w ich zachowaniu – czasem zupełnie nieznaczne, ale nadal wywołujące w nim wstyd i poczucie winy – kiedy tylko wchodził do pomieszczenia. Widział całą gamę spojrzeń i reakcji – od obrzydzenia, przez dystans, wzmożoną ostrożność, po –  fałszywe  – współczucie. Czasem miał ochotę wrzeszczeć, wykrzyczeć im w twarze to, jak obłudni są, ale milczał. Wiedział, że jego  być albo nie być  j

Miniaturka 1: Zavzedka 4/?

Część poprzednia: klik *** Kiedy wchodzą do bazy SHIELD, wszystkie nieudolnie ukrywane spojrzenia skierowane są na nich. A raczej na Bucky’ego. Steve wcale się temu nie dziwi. Zupełnie nie. Buck nieczęsto pojawiał się w bazie, ale jeśli już mu się to zdarzało, zazwyczaj był ubrany w swój czarny mundur taktyczny. Nierzadko był przy tym oblepiony brudem, prochem czy krwią. I zdecydowanie nie wyglądał wtedy na kogoś, kto miałby ochotę na nawiązywanie bliższych kontaktów z kimkolwiek prócz Steve’m przy swoim boku. Ludzie się go bali, to pewne. Dlatego widok Winter Soldiera ubranego w znoszone dżinsy, biały sweter, kolorowe, młodzieżowe trampki, z włosami związanymi w niechlujnego koka, i z nosidełkiem na piersi mógł być czymś… odrobinę niecodziennym.

Miniaturka 1: Zavzedka 3/?

Część poprzednia: klik *** Steve wypuszcza ciężko powietrze, zanim zbiera się w sobie i puka do drzwi sypialni Bucky’ego. To nie tak, że nie martwił się o Bucky’ego. Zupełnie nie tak. Gdyby tylko mógł, najchętniej wyważyłby te drzwi i przestał zamartwiać się tym, że Barnes mógł zrobić coś głupiego, że  Bucky’ego mogło tam nie być . Jednak wie, że nie może tego zrobić. To sypialnia Bucky’ego. Miejsce, do którego udaje się, gdy chce być sam, ostoja jego prywatności. Nie może wtargnąć tam nieproszony. — Bucky? Mogę wejść? — Ta, jasne. Głos Bucky’ego jest ochrypły i pełen napięcia.

Miniaturka 1: Zavzedka 2/?

Część poprzednia: klik *** Steve wyrywa się ze snu, gdy czuje lekkie uderzenie w bok. — Co do…? Zostaw, nie śpię —  mamrocze, przecierając oczy. — Gdzie jesteśmy? Czy coś… — Jesteśmy w domu —  Bucky wcina mu się w słowo, nadal z SGR-26 w ramionach. — Wszystko ok, chłopcy? Natasha wyłania się z kabiny pilota z dyskiem w jednej ręce i Stark Padem w drugiej. — Tak, jasne —  mówi Steve, gdy Bucky mamrocze ciche „Zobaczymy” i mija go, wychodząc z Jeta. Natasha patrzy na Steve’a, ale nie mówi ani słowa, kiwając głową w stronę rampy. Ten wzrusza tylko ramionami w odpowiedzi i rusza w stronę mieszkania.

Miniaturka 1: Zavzedka 1/?

*** — Jestem w ich głównej bazie danych i najprawdopodobniej nie spodoba wam się to, co tam znalazłam .  —  Steve rzuca tarczą, która odbija się rykoszetem od ściany i uderza w dwóch agentów Hydry, strącając ich z powrotem w dół schodów, gdy słyszy głos Natashy w komunikatorze.   —  Zechciałabyś rozwinąć temat? — Widzę bardzo szczegółowy profil genetyczny Jamesa. Bardzo,  bardzo  szczegółowy.   Cały obiekt poświęcony był próbom replikacji serum super-żołnierza …  —  dodaje Natasha, gdy przerywa jej głośne przekleństwo Bucky’ego, który przerzucił jednego z agentów przez ramię, jednocześnie nokautując drugiego kopnięciem w głowę.  —  Widzę, że świetnie się bawisz, JJ, ale pozwól mi skończyć .  Zola zdołał opracować formułę, ale nie udało im się jej odtworzyć. A jak jeszcze można by zreplikować serum super- żołnierza?  —  pyta retorycznie.