Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2017

Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy... (11/?)

*** Bucky był… sfrustrowany. Choć nie, nie. To było zdecydowanie zbyt delikatne słowo, by wyrazić nim to, co teraz czuł. To było coś zdecydowanie większego, coś… Nie potrafił tego nazwać. Dlatego właśnie pozostawał przy tej przeklętej frustracji , która w żaden sposób nie ukazywała ogromu jego rozgoryczenia i bezsilności.  Próbował, starał się… Starał się przypomnieć sobie rzeczy, których nie miał prawa pamiętać, ale nie był w stanie. I nie przychodziły mu do głowy żadne racjonalne argumenty, dlaczego tak się, u diabła, dzieje. I dlaczego w ogóle usiłuje przypomnieć sobie coś, czego nie było. Nie mogło być. Przecież to, cholera, w ogóle nie miało sensu. Ale pomimo tego, że to wiedział, nie potrafił przestać próbować. Kojarzył skądś to nazwisko, ale nie wiedział skąd. I to było takie frustrujące.