Wyzwanie 3: Lakier do paznokci

Ta miniaturka jest owocem zakładu między N i Blue Greyme. Miała być wzmianka o lakierze do paznokci, o Thunderbolts, a także Bucky/Yelena i wszystko jest. A co z tego wyszło? A to już nie mnie oceniać.

Wypowiedzi prowadzącej N ukradła z serii WS od pana Brubakera.

***
Yelena Belova nienawidziła być bezradna.

Starała się skupić na leżącej na biurku stercie papierów – raportów, rekomendacji nowo przyjętych kandydatów, sprawozdaniu z… z zachowania Bucky’ego po wyjściu z oddziału szpitalnego. Stał się bardziej milczący, zamknięty w sobie, czasem wręcz ponury, ale po tym, co ostatnio przeszedł, nie było to nic dziwnego. Miała jednak zdawać skrzętny raport ze wszystkich niepokojących zmian, które w nim zauważy.

Kątem oka cały czas obserwowała siedzącego na skraju łóżka Jamesa. Widziała spięte mięśnie jego nagich, pokrytych siniakami, nadal lekko wilgotnych pleców, blizny przecinające jego żebra, pas odbarwionej, wrażliwej skóry biegnący przez prawe udo i pośladek, masę grubych blizn pokrywających jego bark i łopatkę w miejscu, w którym metal spotka się z ciałem. Widziała tkankę bliznowatą niemal na środku jego pleców, wzdłuż kręgosłupa. Taka sama blizna znajdowała się na środku jego piersi, w miejscu, w którym Sin wbiła w jego ciało rękojeść swojego młota.
Wiedziała, że James miał jeszcze masę innych, mniejszych lub większych blizn. Znała doskonale każdą z nich, znała ich historię i nie potrafiła wyobrazić sobie jego ciała bez nich, choć doskonale wiedziała, że on sam chciałby zedrzeć z siebie każdą niedoskonałość, każdą bliznę i szramę. Ona jednak uwielbiała jego ciało takim, jakim jest – silnym, szorstkim, rzec by można, że niesymetrycznym.
Taki był idealny.

Zamknęła teczkę Numeru 079 – Amsterdam, Ian – potencjalnego kandydata na nowego agenta Dyrektoriatu, i przyjrzała się oglądanemu przez Jamesa programowi na BNN.

 Kim był Bucky Barnes? Czy był bohaterem wojennym walczącym ramię w ramię z Kapitanem Ameryką i jego Komandosami podczas drugiej wojny światowej? — zaczęła czarnowłosa kobieta, prowadząca programu News 12. — A może zakamuflowanym szpiegiem od samego początku działającym dla Hydry? Kim naprawdę był człowiek pod maską miłego chłopca z amerykańskiego sąsiedztwa?

Yelena westchnęła ciężko i wstała z wygodnego, obrotowego krzesła. Ruszyła w stronę łóżka i usiadła na nim, podciągając pod siebie nogi i opierając brodę na ramieniu Jamesa.

— Po co oglądasz te bzdury? — spytała, zabierając pilota z jego prawej dłoni.

 Dajcie już spokój z tymi oszczerstwami. — Starszy, zgarbiony już mężczyzna machnął gniewnie ręką w stronę kamery. — Był taką samą ofiarą, co ludzie, których kazano mu zabić. Ruscy wyprali mu mózg. Mieli nad nim kontrolę…

 Dlaczego mielibyśmy wierzyć pana słowom, panie… — kobieta weszła mu w słowo, ale Yelena wyłączyła telewizor, przerywając jej tyradę.

Odrzuciła pilota na poduszki i oplotła tors Bucky’ego ramionami.

— O czym myślisz? — mruknęła w jego bark, muskając go ustami.

Wzruszył lekko ramionami, zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią.

— To wszystko moja wina… — zaczął, a Yelena szybko domyśliła się, że ma na myśli komplikacje, które wyniknęły podczas ostatniej misji. Ani on, ani Erik, ani Jenkins nie powiedzieli, co się wydarzyło – nie mogli powiedzieć – ale łatwo było domyśleć się, że coś poszło nie tak.

Kiedy wreszcie wrócili, po dziewięciu dniach, nieobecności, po siedemdziesięciu trzech godzinach od utraty łączności, wszyscy wiedzieli, że misja nie poszła zgodnie z planem. Yelena zauważyła to po drgających mięśniach na twarzy dyrektor Chang, po minie poobijanego Jostena, po opuchniętej, sinej twarzy Abe’a i jego dziwnym uśmiechu, i po tym, co poraziło ją najbardziej, po tym, co dostrzegła w oczach Jamesa – lodową pustkę spojrzenia Zimowego Żołnierza.
Minęło jednak już kilka godzin od ich powrotu, a Bucky zdawał się wracać do siebie dzięki spokojowi, długiemu, gorącemu prysznicowi i kubkowi mocnego czaju.

 — To nie jest twoja wina.

Odgarnęła mu włosy z karku i pocałowała lekko wrażliwe miejsce pomiędzy ścięgnami, a potem odsunęła się, kładąc dłonie na jego ramionach. Lewą umieściła bliżej karku, a potem nacisnęła na jego spięte mięśnie.
Bucky wydał z siebie urywane westchnienie i pochylił głowę, odsłaniając kark.  

— Nie wiesz tego.

Przesunęła dłońmi po obu stronach jego kręgosłupa, uciskając każdy, spięty mięsień, który zdawał się rozluźniać pod jej dotykiem.

— Wiem — powiedziała, przesuwając dłońmi po jego bokach. Zatrzymała je na chwile na pośladkach i wbiła w nie pomalowane na krwistą czerwień paznokcie, i przesunęła nimi w górę, zostawiając na jego skórze delikatne, ledwo widoczne ślady. — Dobrze wiesz, że mam rację. Nie kłóć się ze mną.

Wiedziała, że lewa strona jego torsu słabiej odbiera bodźce – szczególnie w okolicach barku i łopatki, więc skupiła się bardziej na mięśniach po prawej stronie. Czuje jak drgają pod jej dotykiem.
Zacisnęła opuszki palców na jego prawej brodawce na co James wydał z siebie cichy i niemal obsceniczny jęk, lewą dłonią zjeżdżając niżej, by zatrzymać ją tuż poniżej pępka, na linii ciemnych, kręconych włosów.

— Nadal masz jakieś zastrzeżenia, Bucky-Bae? — zamruczała w bok jego szyi.

Wiedziała, że Bucky chciałby chwycić jej dłoń, skierować w dół, zacisnąć palce wokół swojego penisa – półtwardego, nabrzmiałego ciemnym różem kontrastującym z bladą skórą jego brzucha, że chciałby przestać się bawić, a dać ponieść się instynktowi.
Wiedziała, że chciałby rzucić ją na miękki – za miękki – materac łóżka, wziąć wszystko, co tylko zechce mu dać, a nawet więcej. Bez zahamowań, bez zaprzątania głowy niepotrzebnymi myślami, zdając się tylko niemal zwierzęcy instynkt i pamięć sensoryczną.
Wiedziała, że chciałby to zrobić, ale tego nie zrobi. Zamiast tego będzie uległy, będzie czekał, poddawał się jej inicjatywie, choćby miało go to rozerwać od wewnątrz, bo jej ufał i wiedział, że nie będzie to po prostu kolejny raz, gdy ktoś robi coś jego ciału.

— Znalazłoby się kilka — wychrypiał, odchylając głowę w tył.

Kiedy otworzył oczy, jego źrenice były rozszerzone, zakrywając niemal całość brązowych tęczówek, w które ostatnio wkradło się kilka niebieskich plamek.

— Jestem otwarta na wszelkie propozycje. — Uśmiechnęła się zadziornie, pozwalając Jamesowi przycisnąć się do swojego boku. Jego ciało nadal było odrobinę wilgotne i rozgrzane po gorącym prysznicu. — Mam tylko nadzieję, że nie bawiłeś się sam, kiedy ja byłam zajęta papierkową robotą.

— Myślałem o tobie — wymamrotał psotnym tonem w jej obojczyk, ściągając z niej koszulkę. Szybko, niemal niezdarnie, jakby ledwo hamował się przed tym, by jej zwyczajnie nie zedrzeć.

— Och, cóż za poświęcenie.

Przygryzł lekko jej obojczyk, pozostawiając na nim ledwo widoczne, płytkie ślady zębów, a potem zaczął przesuwać się w górę jej szyi, kąsając lekko skórę.


— Wiesz, że bym tego nie zrobił. Tylko ty. 
***

Komentarze

  1. Kocham ich jako parę i chcę więcej <3 Wszystkie miniaturki z tym paringiem to ten sam "śwait", tak? Będzie ich więcej :)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yep, będzie. I tak, to to samo uniwersum pt. Ziemia - NWCWR (Nie Wiem Co Właściwie Robię) :P

      Usuń
  2. "(...) kiedy ja zajęta byłam zajęta papierkową robotą." - podwójnie zajęta.

    Właśnie odkryłam, że te "wyzwania" są ze sobą powiązane. Zgodne z prawdą odkrycie? :P

    Jakie romantico, łaaał. Ale i tak najbardziej spodobało mi się to, że mimo wszystko Bucky pozostał uległy, ale już nie na zasadzie zastraszenia i innych technik wpływu, ale zaufania - pełnego, szczerego zaufania. Wydawać by się mogło, że po tym wszystkim, co przeszedł, stanie się takim samcem alfa, dominującym, lubiącym kontrolę, bo przecież nareszcie może być decydentem.
    Ależ to jest boskie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zgadłaś. Brawo :D!

      Bucky to mądry chłopak jest i wie, że na byciu grzecznym chłopcem tylko zyska. I doskonale zdaje sobie też sprawę z tego, że gdyby dał się za bardzo ponieść, naprawdę mógłby wyrządzić partnerce krzywdę i to nie małą. Powiedzieć więc można, że do Yeleny ma większe zaufanie niż do samego siebie, bo wie że ona nie przekroczy pewnych granic.

      Usuń
    2. A ja mądra czytałam nie po kolei. Ale zgadłam, jeeej!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy... (10/?)

Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy... (9/?)

Farba