Pokaż swoje nogi, laleczko!

***
Francja, 1943. Steve i Bucky dostają pierwszą przepustkę od czasu powstania Howling Commando. W założeniu miało się skończyć na wizycie w jednym z francuskich pubów. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem, muszą wymknąć się z budynku pełnego nazistów, a Steve wpada na genialny plan...
Siedemdziesiąt lat później, to Bucky zaskakuje Steve'a swoim genialnym pomysłem. 
***

Komentarze

  1. Wiedział, że wiele ryzykują, jednak cały czas chciał być optymistą. Pierwsza przepustka i znów może patrzeć jak Bucky bierze we władanie parkiet. Zawsze mu się przyglądał jak ten tańczył i nie miał zamiaru nie skorzystać jeśli nadarzyła się okazja.
    Na wojnie tylko chwile są piękne i dobre.
    Nie tylko oni chcieli poczuć normalność w pubie. Niemcy też, a to już dobrze nie wróżyło. Mieli społeczność lokalną po swojej stronie, ale nie było to wystarczające do wyjścia bez rozpoznania. Dlatego wahał się tylko przez chwilę nad podjęciem decyzji. Bucky jest drobniejszy od niego, dlatego to on powinien...
    - Musisz przebrać się za kobietę - by nie widzieć jego zdumienia i nie zmięknąć pod wpływem spojrzenia patrzył w punkt między brwiami mężczyzny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Steve już dawno byłby martwy. Może i później by tego żałował, ale teraz pragnął tylko tego.

      - Wiem, że twoje plany często są idiotyczne, Steve... Ale czy ja ci wyglądam na kobietę? - prychnął cicho, zamykając uchylone do tej pory drzwi na zaplecze, na którym się ukryli. Może i jego nikt by nie rozpoznał, ale Steve to już coś innego. Były filmy, zdjęcia, a szwaby z chęcią by go ustrzeliły, więc możliwe, że niektórzy znali każdy detal jego twarzy lepiej niż on sam.

      Przeklinał w tej chwili to, że na wyciągnięcie ręki mieli coś, co mogło pomóc im się stąd wymknąć. Tak, wiedział, że niektórzy członkowie ruchu opory zmieniają tutaj ubrania, by zostać niezauważonymi, a jeśli szwaby zauważyli dziwny brak dwóch mężczyzn, to para mieszana nie rzuci się tak w oczy, ale... No ale dlaczego on? Czemu Bóg znowu go pokarał?

      - Zabiję cię kiedyś za to - burknął. - Zobaczysz.

      Usuń
    2. -Jesteś.. - zaczął nie wiedząc jak go skomplementować, by bardziej nie urazić - .. jesteś bardziej kształtny? - Mógł się jednak ugryźć w język - Masz dobrą figurę i wcięcie w tali, które sukienka podkreśli - skinął głową z uśmiechem.
      Mieli dostęp do ubrań ruchu oporu i miał nadzieję,że znajdą coś nie tylko pasującego na Bucky'ego, ale też na tyle dużego, by nie było widać strategicznych różnic. - Twój taneczny krok każdego zmyli - mówił przebierając w sukienkach i spódnicach, których długości sięgałyby za kolana Bucky'emu. Jednak nie było ich też i zbyt wiele.
      Zaczął nieco panikować.
      -Chyba nie tylko za to będziesz musiał mnie zabić - zerknął na młodzieńca - musisz ogolić nogi.

      Usuń
    3. Jeśli spojrzenie mogłoby zabijać, Steve byłby już martwy kilkukrotnie. Tak właściwie, to Steve byłby kilkukrotnie wskrzeszony tylko po to, by Bucky mógł zabić go wzrokiem raz jeszcze. Z pełną premedytacją.
      Objął się ramionami, słysząc o wcięciu w tali. On wcale... On wcale nie wyglądał jak kobieta! Mimo całego tego oburzenia wiedział, że nie może sobie pozwolić teraz na żadną kłótnię ze Steve'm. Syknął więc jedynie:

      - Wybierz jeszcze krótsze, a wezmą mnie za brzydką prostytutkę.

      Wbił spojrzenie w jedyne prowadzące na zaplecze drzwi. Steve nie był widoczny, on także nie, ale miał za to dobry widok na to, czy ktoś wchodzi do środka. Na całe szczęście nie, ale i tak trzymał dłoń na broni. Preferował bardziej długodystansowe modele, był w końcu snajperem, ale sytuacja wymagała broni innego kalibru, a nie mógł być bezbronny.

      - Co? - spytał odrobinę nazbyt głośno, patrząc na Steve'a z niedowierzaniem. - Ciekawe, co zrobisz z twa... - Ugryzł się w język, kiedy Steve wyciągnął ukrytą na dnie kufra ciemną perukę. - Nienawidzę cię.

      Usuń
    4. -Te są najdłuższe - powiedział to ze słyszalnym przeprosinowym tonem w głosie- nie okłamuję cię, sam możesz przeszukać.
      Wiedział, że nie jest to najlepszy czas na kłótnie, ale on naprawdę chciałby, by wyszli niepostrzeżenie.
      - Górę już masz.. - spojrzał na jego nogi od bioder, uda po łydki i stopy- Coś trzeba wymyślić z dołem.. Może sukienka z obrusu, firan? -Pytał bez większego przekonania. Francuzki miały swoją klasę, więc w byle czym nie pojawiały się w pubach nawet w czasie okupacji. - Pomogę ci - miał na myśli ogolenie łydek.

      Usuń
    5. [Bucky ma 175 cm wzrostu, więc to nie znowu tak dużo. Naprawdę nie ma tam nic stosownego dla kobiet 165-170 cm xd?]

      - Jaką górę? Czego ty tam znowu szukasz? - fuknął na niego, na moment przestając obserwować drzwi. Miał nadzieję, że kiedy będzie zajmował się przeszukiwaniem wskazanych kufrów i skrzyń, nikt nie postanowi tu wtargnąć.

      Otworzył jedną z pominiętych skrzyń i pod stertą worków od kawy oraz pod drugim dnem odnalazł kilka płaszczów. Był listopad, więc jak najbardziej się nadawały. Także ten z futrem przy kołnierzu, który odpowiednio zamaskować mógł jego... piersiowe braki. Choć cała ta sytuacja zdecydowanie mu nie odpowiadała i była zwyczajnie upokarzająca.
      W jednej ze skrzyń znaleźli też nieco kobiecych specyfików do makijażu oraz ostrą brzytwę, która miała ułatwić pozbywania się problematycznego i rzucającego się w oczy zarostu.

      - Nie potrafię golić nóg - burknął do niego, rzucając okiem w kierunku drzwi. - Jeśli cię pozacinam, raczej będzie to widoczne, panie genialny plan.

      Usuń
    6. [Lekko za kolano to nie jest coś stosownego? ;p ]

      -Są jakieś ciemne rajstopy - uniósł swoje znalezisko - zakryją częściowo nogi, więc na gładko nie trzeba chyba golić? - Nie znał się na tym zupełnie. Jeśli ktoś, by się go zapytał czy panie na tej sali mają nogi ogolone na gładko, czy jednak kłujące to nie byłby w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
      Jedyne nogi, na które on patrzy to te swoje bądź Bucky'ego.
      Albo wroga, ale to nie w tym sensie, więc się nie liczy.
      - Ja mogę postarać się je jakoś przyciąć - sięgnął po brzytwę - i pomaluję cię.

      Usuń
    7. [Myślałam, że przed kolano, a to już różnica xd Jaką Bucky ma: http://vintagegirl1983.blogspot.com/2017/03/moda-lata-40-10-klasycznych-fasonow.html :P?]

      Zabrał mu brzytwę, raz jeszcze posyłając mu mordercze spojrzenie. Jakże on go teraz nienawidził!
      Na całe szczęście ogolił się dzisiaj, chcąc dobrze wyglądać tego wieczora, więc musiał zająć się tylko nogami. Znalazł wiadro z wodą, nalał jej nieco do dzbanka i usadowił się w najbardziej oddalonym od drzwi kącie. Musiał ściągnąć buty - bardzo ciekawiło go, skąd Steve znajdzie takie w jego rozmiarze... - oraz spodnie, żeby móc zająć się włosami. Te na udach były raczej rzadkie i w miarę jasne, więc nie musiał się nimi przejmować.
      Golił najpierw prawą, potem lewą łydkę, rzucając od czasu do czasu wściekłe spojrzenia w stronę Steve'a.

      Usuń
    8. [To właśnie takie przy 175 powinien mieć tak fajnie za kolanko xD]

      Pilnował wejścia, ale.. Nogi Bucky'ego, to jak golił je jednak ze skupieniem a nie tylko zirytowaniem, Steve chciał na nie patrzeć i dotknąć.
      Poczuć gładką skórę i przesunąć dłoń wyżej w stronę ud z włoskami. Czuć pod palcami różnicę.
      - Dziękuję - powiedział czując się i wdzięczny i zobowiązany do tego słowa. Bucky poświęcał się ponownie dla nich, by wyszli bez szwanku. A Steve ponownie tylko stał i patrzył. Nawet po serum nie jest mu przydatny.

      Usuń
    9. [W tej koszulowej ładnie by mu było xd]

      Kiedy skończył, otarł brzytwę o nogawkę spodni. I tak teraz ich nie założy.
      Cały czas się na niego boczył o to wszystko, bo był to najgłupszy plan na całym świecie, więc jedynie schował dzban w kącie, zanim zaczął się rozbierać.

      - Bieliznę też dla mnie masz? - spytał z lekkim przekąsem, wkładając swoje ubrania do jednego z worków. Rozebrał się do bielizny, zanim zagryzł zęby z wściekłości i zabrał się za zakładanie rajstop, a potem najdłuższej sukienki. Nie wybaczy tego Steve'owi, choćby nie wiedzieć co.

      Usuń
    10. [Narysuj!]

      -Możesz spróbować włożyć stanik? - Spytał lekko - Możesz sobie wypchać go gazetami, czy halkami?
      Jednak widząc spojrzenie chłopaka pożałował pytania.
      -Przepraszam? - Podszedł do niego niczym zbity szczeniak i nałożył mu na głowę perukę, którą zaczął poprawiać. - Naprawdę nie robię sobie z ciebie ani żartów, a gdyby było inne wyjście.. Na pewno z tej drugiej opcji bym skorzystał.

      Usuń
    11. [Jakoś sobie tego nawet nie wyobrażam xD]

      Chwilę temu sądził, że bardziej upokorzony czuć się już nie może. Ale cóż, Steve kolejny raz udowodnił, że potrafi go zaskoczyć. Niestety dziś były to głównie negatywne niespodzianki. Bardzo.
      Nie było mowy, żeby założył na siebie stanik. Najmniejszej. Nie i już. Futro mu wystarczy. Może i było nieco zbyt ciepłe, ale nie będzie rzucać się jakoś szczególnie w oczy. Było w końcu całkiem chłodno, tak? A on mógł być zmarzluchem. To raczej nie jest zakazane.
      Skrzyżował ramiona na piersi, pokazując tym swój bunt, kiedy opadł na jeden z kufrów. Steve chce się bawić w makijażystę, więc proszę bardzo. Ale niech wie, jak bardzo mu się to nie podoba.

      Usuń
    12. [Bo to może nie ta godzina? ;p]

      - Bucky - powiedział miękko, chciał zaznaczyć, że wygląda dobrze, ale po pierwsze - zapatrzył się w jego oczy, więc stracił język w ustach, po drugie - większego kłopotu sobie tym narobi - przebierzesz się w lesie, tak by nikt nie zauważył.. A ja tę tajemnicę zachowam tylko dla siebie, słowo - obiecał gdy zaczął a przynajmniej starał się zrobić mu delikatny makijaż oczu i ust.

      Usuń
    13. [Nie. Po prostu Bucky jako piękna, zgrabna niewiasta jest zbyt abstrakcyjny xd I niech się ukryją w jakimś motelu/hotelu/czy co wtedy tam mogło być xd]

      - I tak cię nienawidzę - burknął, patrząc na niego spode łba. I w najbliższym czasie niech Steve nie spodziewa się, że usłyszy od niego coś innego, cieplejszego. Chyba, że będzie to "nienawidzę cię, dupku, i nie rozmawiam z tobą". Tak, to też było dobre. Niech Steve wie, jak bardzo głupi i upokarzający jest jego plan.
      Kiedy Steve skończył, to Bucky w pierwszym odruchu chciał sięgnąć do twarzy i zmazać to coś, zwłaszcza z ust. Było takie... tłuste. Nieprzyjemne. Ale powstrzymał się, wiedząc, że lepiej nie powinien tego dotykać. Steve przeciągnął dużym pędzlem po jednym, a potem po drugim policzku, zanim wszystko schował i zaczął szukać płaszcza i kapelusza dla siebie.

      Usuń
    14. - Możemy skorzystać z pokoju na górze, przeczekamy do rana i się wymkniemy - postarał się, by Bucky miał najpiękniejszy drobny makijaż, choć ten tego i tak nie doceni. - Albo możemy wyjść od razu - założył kapelusz na głowę po czym przyodział płaszcz. - Jak wolisz? - Starał się na nim nie zamieszać spojrzenia, ale to było trudne. Bucky zawsze wyglądał dobrze w oczach Rogersa, teraz również. Przemylł jeszcze dłonie po uprzednim podwinięciu rękawów, ale nie chciał zacząć się rumienić dlatego musiał stanąć do niego bokiem.

      Usuń
    15. Jeśli spojrzenie mogłoby zabijać... Musiał wziąć głęboki oddech, zacisnąć zęby, policzyć do dziesięciu i zastosować każdą uspokajającą metodę, o jakiej tylko słyszał, żeby tu, teraz, w tej chwili na niego nie wrzasnąć. Jeśli mogli po prostu wymknąć się do góry, to po co Steve kazał mu się w to wciskać?! Po co cały ten cyrk?! Mógł przecież... A nieważne.
      Posłał mu kolejne spojrzenie spode łba, zakładając na siebie płaszcz. Futro pokrywało kołnierz i część klap, więc dzięki temu nie było widać na pierwszy rzut oka, że jest klatka piersiowa jest raczej zbyt płaska.

      Usuń
    16. - Wiesz, że dwóch mężczyzn idących przez całą salę, by się udać w środku zabawy na spoczynek jest podejrzane? - Zerknął na niego po wytarciu dłoni. - Dobrze wiesz, że szwaby lubią się "zabawić" - zaakcentował to słowo- lepiej więc nie popadać od razu. Podszedł do niego i zgiął rękę w łokciu, by chłopak mógł ją ująć - Jesteś gotów?

      Usuń
    17. Wciąż patrzył na niego spode łba, poprawił perukę tak, by jak najbardziej zasłaniała jego brwi, a potem chwycił jego rękę, szarpiąc nią i ściskając ją tak, by choć odrobinę go zabolało. Niech zna jego oburzenie!
      Upewnił się ostatni raz, że wszystko ułożyli na miejsce, a potem uchylił drzwi z zaplecza. Wyszli dopiero wtedy, kiedy nikt niepowołany nie patrzył w te stronę. Worek z ubraniami trzymał w okolicy brzucha pod płaszczem, nie wiedząc, co miały zrobić - raczej żadna dama nie chadza z czymś takim? - i patrzył nieco w dół, na stopy Steve'a, żeby jego twarz była jak najmniej widoczna.

      Usuń
    18. Bucky nie musiał go ściskać, by czuł wyrzuty sumienia z zaistniałej sytuacji. Nigdy, przenigdy, nie wróci do tego zdarzenia w przyszłości. Przysłowiowo weźmie tajemnice ze sobą do grobu.
      Objął go bardziej i.. położył dłoń na brzuchu, tak by ten gest wskazywał na jedno. Dzięki temu Niemcy, którzy widząc kolejną "kobietę" pili za jej zdrowie. Jeden juz do nich podchodził a widząc jak wyglądali Zaśmiał się jedynie, że trzeba "poprawić" by był chłopiec.
      Steve wiedział, że przyjdzie mu w pokoju umrzeć. Odnaleźli właściciela gospody, który nakazał jednej z kelnerek będącej zarówno członkinia ruchu oporu do zaprowadzenia ich do najdoległszego pokoju. Była profesjonalna i ani mrugnięciem oka nie zdradziła czy to rozbawienia czy to stresu. Ot, kolejna para chciała zaznać odpoczynku.

      Usuń
    19. Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi pokoju, rzucił Steve'owi peruką w twarz i wskazał na niego oskarżycielsko palcem, przybierając swój najwścieklejszy wyraz twarzy. Nawet nie musiał na niego krzyczeć, bo po jego minie Steve sam musiał zrozumieć, o co chodzi.

      - Nigdy więcej już nigdzie z tobą nie wyjdę. Nigdy! - podkreślił, niemal sycząc. - Już wolę słuchać Dugana! On nie zmusza mnie do robienia z siebie idioty i... Bóg wie kogo. - Opadł tyłkiem na łóżko, wrzucając pod nie worek. - Cholerny idiota.

      Usuń
    20. Wiedział, że Bucky się złości i że ma do tego święte prawo, jednak.. Te słowa, że woli Dugana zabolały go. Ale nie chcąc tego pokazać po sobie zakończył drzwi i przeprosił go skruszony.
      - Wiesz, że nie robie tego specjalnie - Spojrzał na niego i na jedyne łóżko w pokoju. Usiadł wiec na krześle gdy rozpial i zdjął płaszcz, przewieszajac je z kapeluszem przez oparcie.
      - Pomóc Ci zmyć makijaż? - Naprawdę wiele go kosztowało by nie dać się skusić jego łydkom.

      Usuń
    21. Posłał mu mordercze spojrzenie, rzucając w niego też płaszczem.

      - Przez najbliższą godzinę się do mnie nie odzywaj, ośle. Jestem na ciebie zły. - Wydął dolną wargę i przekręcił głowę w bok, pokazując, że właśnie teraz, w tym momencie będzie go ignorował. Za jego głupie plany. Bo jego plany zawsze były głupie, ryzykanckie i... I och, nieważne. Niech to wszystko przemyśli i spróbuje wykrzesać z siebie choć krztę zdrowego rozsądku, która sprawi, że jego plany będą... mniej Steve'owe. Czyli nie będą polegać na samotnych szturmach na bazy czy ukrywaniu się przed nazistami w stroju ciężarnej - podkreśla: ciężarnej... - kobiety. Na Boga, jak ktoś mógł uważać, że to dobre plany?! Fakt, cudem się udały, no ale jednak.

      Usuń
    22. Wstał, by przewiesić przez krzesło i jego płaszcz.
      Przez godzinę miał się nie odzywać. Jakoś to przeżyje, a skoro mają milczeć, to mogą to robić w miły sposób prawda?
      Dzięki serum jego dłonie zrobiły się bardziej męskie i... lepiej masowały. Dlatego przysiadł za nim na łóżku i sięgnął do jego ramion grzecznie się nie odzywając.
      Udało im się, byli w miarę bezpieczni. Warto "uczcić" to masażem.

      Usuń
    23. Nie odzywał się, nie spojrzał też na niego, a jedynie wyrażał swoje oburzenie, wpatrując się w ścianę i ciasno krzyżując ramiona na piersi.
      Nijak nie zareagował też na podjętą przez Steve'a próbę masażu, bo i dlaczego miałby to zrobić, skro się na niego gniewa, jest oburzony, a w ogóle Steve to ostatni idiota i cud, że w ogóle dożył tej chwili przez swoje głupie plany? Niech zna jego podejście. I wysili się bardziej, żeby przeprosić, o. Miał w końcu być kobietą, więc może zachować się jak kobieta i żądać stosownych przeprosin, prawda? Prawda! Właśnie tak.

      Usuń
    24. Czuł jak jest napięty i jak przyjmuje pozycję zamkniętą. Dlatego musnął go jedynie w kark i zszedł łóżka. Podszedł do niego z drobnym uśmiechem i nie kucnął, ale klęknął przy jego nogach. Położył dłonie przy kostkach, by lekko je pomasować i okrężnymi ruchami sunąć w górę łydek. I w dół. Choć rajstopy były specyficzne w dotyku, to jednak było czuć że nogi są gładkie. Musnął jedno z kolan, gdy dłonie miał pod nimi.

      Usuń
    25. Wciąż nijak nie reagował - ale niech Steve doceni, że jego twarz nie miała bliskiego spotkania z obutą w kobiecy trzewik stopą... - nie okazywał żadnych pozytywnych reakcji, ale też i nie negatywnych. A to już jest jednak jakiś pozytyw, tak?
      Powiedział Steve'owi, że ma się do niego nie odzywać przez najbliższą godzinę, ale jednocześnie nie powiedział też, że i on nie będzie się do niego odzywał, tak? Ano niby tak. Ale nie zamierzał pękać tak szybko i zamierzał okazywać swoje niezadowolenie jeszcze przez dłuższą chwilę. Tak, żeby Steve zrozumiał i pojął, że więcej ma na tak głupie plany nie wpadać.

      Usuń
    26. Rozchylił jego nogi, by przesuwać dłońmi w stronę ud po wewnętrznej stronie. Ich rzadkie włoski było wyczuć pod rajstopami, gdy wsunął dłonie pod sukienkę. Kiedy rozchylił jego nogi na tyle, by pod sukienkę wsunąć i głowę to pocałował wnętrze uda drugiej nogi. Nie może całować tylko jednej.
      Dłonie zsunął ponownie na łydki mając głowę wciąż schowaną pod jego sukienką.

      Usuń
    27. Jeśli Bucky miałby opisać to, jak się teraz czuje, to raczej - zdecydowanie - użyłby przy tym określenia "dziwne". Nie wiedział jeszcze czy w ten pozytywny czy jednak negatywne sposób, ale było po prostu... dziwne.
      Sam dotyk tego specyficznego materiału rajstop był dziwny i obcy, a ruchy dłoni Steve'a na skórze tylko to potęgowały. Tak samo, jak fakt, że trzymał głowę...Tam, gdzie trzymał. To było coś nowego, dziwnego i... I nie wiedział, czy mu się to podobało, czy jednak nie. Nie potrafił jednak tego jeszcze określić.
      Sam fakt mienia na sobie kobiecych ubrań i makijażu był... no, nie ukrywając, był odrobinę urągający, co nie pozwalało mu w ogóle myśleć o tym, by uznawać to za dobre, pozytywne czy przyjemne.

      Usuń
    28. Przesunął dłońmi w stronę stóp, by stukając o buty palcami dać znać Bucky'emu, by je zdjął. Wsunął się głębiej pod sukienkę, choć i tak zadarł ją do góry, ale za to nosem mógł przesunąć po jego pachwinie. Przesunął twarz na krocze, ustami wyczuwając penisa, który był miękki. Jednak nie zraziło to Stevena do wodzenia po nim ustami, czy trącania nosem.

      Usuń
    29. W pierwszej chwili chciał go odepchnąć, bo w tym momencie naprawdę nie przeszkadzały mu buty, a fakt, że Steve próbuje się do niego dobrać i coś zaaranżować, kiedy ma na sobie damskie ubrania. I zdecydowanie mu się to nie podobało. Nie czuł się z tym komfortowo, a obecność szwabów piętro niżej zdecydowanie nie pomagała.
      Starał się jednak jakoś do tego przekonać, zrelaksować, zrobić cokolwiek, co by pomogło, ale... Ale jakoś niezbyt dobrze mu to chyba wychodziło. No bo... I tak robili już złe rzeczy, tak? Więc dlaczego mieli robić jeszcze gorsze i... i nie wiedział, jak to ująć. Tak, robili to, czego dwójka mężczyzn razem robić nie powinna, ale robili to jako mężczyźni. Żaden z nich nie udawał kobiety i nie przebierał się za nią, więc dlaczego teraz Steve'owi zdawało się to tak podobać?

      Usuń
    30. Chciał po prostu, by Bucky lepiej się poczuł, by pokazać mu, że nie ważne, czy ma spodnie czy sukienkę, on za nim szaleje.
      - Wciąż jesteś sobą - widząc brak jego reakcji złamał zasady i odezwał się, gdy wysunął głowę spod jego sukienki. Oparł brodę o kolano i patrzył na niego -- Wciąż jesteś mężczyzną, wciąż jesteś Bucky'm - uśmiechnął się delikatnie.

      Usuń
    31. - Kolumbem teraz to nie zostałeś - mruknął nieco kąśliwie. Taka była jednak prawda, bo Steve przysłowiowej Ameryki teraz nie odkrył i nie powiedział niczego, czego Bucky by nie wiedział. - Ale to niczego nie zmienia. Czuję się... Źle się z tym wszystkim czuję. - Szarpnął za sukienkę, próbując ją jakoś zdjąć i to jednym ruchem, ale raczej marnie mu to wyszło. Dlatego odpuścił i jęknął z frustracji. - Mamy szwabusów pod podłogą, a ja nie dość, że jestem żydem, to i pedałem, który biega w damskiej sukience - szepnął, nawet nie ukrywając frustracji. - Może być lepiej? - Kolejny raz butnie skrzyżował ramiona na piersi.

      Usuń
    32. Rozumiał jego frustrację.
      - Wiem, że wedle nich wszystko co wymieniłeś jest trzeciej kategorii, ale obaj dobrze wiemy, że tak nie jest. - sięgnął do guzików sukienki, by zacząć je rozpinać. - Dla mnie jesteś wspaniały, a dzięki temu, że ubrałeś sukienkę jesteśmy cali i zdrowi. Za to będę ci zawsze wdzięczny.

      Usuń
    33. - I zawsze już będziesz mi to wypominać? - spytał z przekąsem, ściągając sukienkę z ramion. Naprawdę nie spodziewał się, że poczuje przy tym taką wewnętrzną ulgę, ale cóż... No, poczuł ją. Niby nic, a jakby jakiś kamień z serca mu spadł.
      Guziki sięgały do pasa, więc cały czas siedział w tej "spódniczce" i w rajstopach. I wciąż mu to przeszkadzało, ale przynajmniej mógł udawać, że tego nie widzi, patrząc wprost, prawda? A to już pozytyw.
      - Mamy zostać tutaj do rana czy wymkniemy się w nocy?

      Usuń
    34. -Możemy spróbować wymknąć się w nocy - odgłosy słyszalne z dołu wskazywały, że zabawa wciąż trwała. - Wszystko jednak zależeć będzie od stanu upojenia Niemców. - Cały czas patrzył na niego przepraszajaco nie wiedząc jak ma go pocieszyć - Wiesz, że zawsze miałem i mam słabość do twoich nóg.. Teraz też mi się podobają. Cały czas widzę w tobie to, co mnie ujmuje..

      Usuń
    35. Wyprostował nogi, poruszając stopami na boki tak, że czubki lakierowanych butów się o siebie uderzały. Może i było to nieco dziecinne, ale chciał jednak pokazać Steve'owi, że tak naprawdę to on nie jest znowu taki zupełnie oburzony. No, może trochę jest. Ale tak zupełnie to nie.

      - Wiesz... - zaczął po chwili. - Rajstopy piją mnie tam, gdzie zdecydowanie nie powinny - parsknął. I cóż, to niestety była prawda. Szew wżynał mu się tam, gdzie nie powinien, i gdzie nie było to zbyt przyjemne.

      Usuń
    36. Uśmiechnął się szeroko słysząc jego komentarz. Poczuł też lekką ulgę, że Bucky już tak się nie boczy.
      - Myślę, że coś na to zaradzimy - powiedział cały czas się uśmiechając. Sięgnął do jego stóp, by po kolei rozsznurować i zdjąć buty. - Uwielbiam twoje nogi - powiedział po uwolnieniu stóp, gdy dłońmi na nowo masował łydki. Jednak szybciej niż przed chwilą sunal nimi do ud i do pasa, by i je zdjąć.

      Usuń
    37. [Steve chce mu zdjąć uda :o?]

      - Och, tak? - spytał niewinnie i przekręcił lekko głowę, trzepocząc przy tym rzęsami jak wszystkie te młode damy, które chciały sprawić, że zaprosi je do tańca. - Chętnie dowiem się, jakiż to sposób.
      Patrzył spod rzęs na to, co robi Steve. Nie dziwiło go to, z jaką lubością masuje jego łydkę, bo nie od dziś wiedział przecież, że Steve ma słabość do jego nóg. A nawet jeśli by tego nie wiedział, to Steve przypomina mu o tym średnio kilka razy dziennie... A dziś to chyba pobije swój rekord. Szkoda tylko, że by do tego doszło, musiał założyć na siebie sukienkę i wpijające się rajstopy.

      Usuń
    38. [zjadłam rajstopy -.-]

      -Zsuniemy z ciebie te okropne rajstopy, które wcale a wcale nie podkreślają łydek - zawyrokował, gdy miał już dłonie na górze rajstop - proszę o uniesienie się - wsunął pod gumkę palce i zaczął zsuwac w dół rajstopy - już nic nie będzie się wżynać, a skrzywdzone miejsce ucałuję - skinął głową obiecując. Jedynie musi poczekać na współpracę chłopaka.

      Usuń
    39. - Ale panie Rogers - niemal zachłysnął się z oburzeniem, kładąc dłoń w okolicy serca. - Jak pan może być taki... Taki nieprzyzwoity? Za kogo pan mnie ma?! - Może i Bucky powinien zacząć współpracować, ale nie byłby sobą, gdyby się z nim nieco nie podrażnił. Więc właśnie to robił. Steve chce go rozebrać, więc proszę bardzo. Ale najpierw niech się odrobinę wysili.

      Usuń
    40. -Panie Barners - spojrzał na niego z dołu- pan sam się skarżył na niedogodności, ja zamierzam tylko pomóc w ich umniejszeniu. Nie wybaczyłbym sobie jakiś permanentnych skutków na pańskim ciele - wyprostował dłonie gdy pochylił się w jego stronę. Mógł dotknąć jego bielizny. - Jak widać nie jestem swawolny.

      Usuń
    41. - Ależ jesteś. - Zacisnął uda, uciekając dzięki temu przed jego dotykiem. Mają przecież sporo czasu, więc nie zamierza niczego Steve'owi ułatwiać. - Może i z kobietami nie potrafi pan rozmawiać, panie Rogers, ale... Proszę się odrobinę wysilić. - Uśmiechnął się do niego słodko, wciąż dziwnie czując się z tym tłustym mazidłem na ustach, kiedy założył nogę na nogę i spojrzał na niego wyczekująco.

      Usuń
    42. Oparł dłonie o jego kolano i na nie położył swoją brodę.
      - Zawsze mogę przypomnieć z kim rozmawiasz? - uniósł brew choć wewnątrz był rozbawiony. - Ale skoro chce pan być w rajstopach, to chyba nie mogę tego panu odmówić? Nawet ze względów na pańskie zdrowie?

      Usuń
    43. - Och, przypomnieć, mówisz.... Znaczy, że zamierzasz się zaczerwienić, zacząć jąkać, a potem uciec lub zwymiotować? Ewentualnie bez "lub"? - Spojrzał na niego z krzywym, nieco złośliwym uśmieszkiem. Nie mówił tego ani pierwszy, ani ostatni raz, więc Steve musiał zdawać sobie doskonale sprawę z tego, że to jedynie nieco kąśliwy żart. Bucky często sobie na nie pozwalał, ale zawsze pilnował się przy tym, by nie przekroczyć żadnej granicy. - Jeśli pominiemy punkt ostatni, to proszę bardzo.

      Usuń
    44. -Sierżancie - i tak jak Bucky mówił Steve się zaczerwienił, a ten jeden raz to on go chciał zapędzić w kozi róg - czyżbyś pod tymi rajstopami ukrywał coś, co sprawi że będę chciał uciec? - ha! może jednak nie wszystko stracone. - A myślałem, że rewizji nie będzie trzeba robić.

      Usuń
    45. - Och, nie przeczę, że może kryć się tam coś, co będzie... Może być to dla ciebie zbyt wiele, Kapitanie. - Uśmiechnął się i w tym uśmiechu można było dopatrzyć się i nutki pewności siebie, i odrobiny złośliwości. Bo Bucky lubił być złośliwy i bywał taki czasem nawet wtedy, kiedy nie było ku temu wielkich podstaw. Ale taki miał już charakter - "on ma charakterek" mówili o nim - więc co poradzi? Ano nic, prawda? Prawda. Właśnie tak.

      Usuń
    46. -Zbyt wiele dla mnie? - Może i przed serum nie potrafił go wziąć głębiej jak do połowy, tak teraz potrafi nosem dotknąć włosków łonowych. I teraz pytanie: dla kogo to za wiele? - Nie rzuca się wyzwania własnemu kapitanowi - powiedział niby pouczającym tonem. - Bo on zawsze je przyjmie - to się w Rogersie nigdy nie zmieni, często przez to wpadał w tarapaty, ale te wyzwania od Bucky'ego... Kim on był, by je odrzucać?

      Usuń
    47. - To żadne wyzwanie, Steve. - Wywrócił oczami. - Przestań traktować tak wszystko, co powiem. - Klepnął go lekko otwartą dłonią w skroń, żeby pokazać swoją dezaprobatę. - I ściągnij ze mnie te rajtki. Naprawdę uwierają. - Raz jeszcze wyprostował nogi, żeby Steve mógł zrobić to, o co poprosił go w niezbyt kulturalny sposób. No ale taki już jest, co poradzi? A żeby pokazać, że aż taki zły to nie jest, to uniósł nawet biodra tak, jak Steve wcześniej chciał.

      Usuń
    48. Roześmiał się lekko gdy powoli ściągał z niego rajstopy.
      - Myślałem, że coś dla mnie pod tymi rajstopami masz, a tak.. Obejdę się smakiem - westchnął smutno- i jeszcze mnie bijesz - pokręcił głową z dezaprobatą. Oczywiście to wszystko było żartami. Miał nadzieję, że te włoski, które przebijały rajstopy nie będą wyrywane podczas zdejmowania i jak się okazało nie były. Jedna "tajemnica" damskich ubrań jest rozwiązana. Przynajmniej dla niego.
      Za to te łydki. Uwielbiał całe nogi Bucky'ego, ale teraz mógł czuć wyraźniej miękkość skóry i prawie że przestał zdejmować mu rajstopy gdy poczuł nagą skórę. Jednak szybko się zreflektował i zdjął je do końca. Mógł powrócić do swojego "macanka".

      Usuń
    49. - Ciekawe, jak będę miał się z tego wytłumaczyć, panie genialny plan - mruknął, śledząc wzrokiem ruchy jego dłoni. Często trzeba było wybierać między byciem choć odrobinę czystszym lub wstydem, a że wybór był oczywisty, to wiedział, że jeśli włoski na nogach szybko nie odrosną, to będzie musiał tłumaczyć z czegoś tak... No, będzie musiał się tłumaczyć. A tego nie chciał, bo wstydu najadł się już wystarczająco. - Może twoje też ogolimy, hm? Będzie mi raźniej. - Uśmiechnął się do niego półgębkiem.

      Usuń
    50. -Możemy - pokiwał głową - powiemy, że przysmoliliśmy je przy ognisku i woleliśmy ogolić - powiedział z uśmiechem błąkającym się na twarzy. Pochylił się do prawej łydki i zaczął składać na niej drobne pocałunki- zawsze miałeś miękką skórę, a teraz bardziej to czuć - zamruczał pocierajac policzkiem o bok nogi.

      Usuń
    51. - Tak, oczywiście, jak ktoś mógłby ci nie uwierzyć - zaśmiał się, parskając pod nosem. - Mam im wmówić, że znów wszedłem w ognisko, a drugą nogę ogoliłem, żeby tej spalonej nie było smutno? - Raz jeszcze klepnął jego skroń. - Hej, oczy to ja mam tutaj, panie kapitanie. - Wskazał na swoje oczy, bo Steve aż nadto skupiony był na jego nogach.

      Usuń
    52. Drugą łyżkę gładził dłonią, muskając ją palcami w trochę łaskoczący sposób.
      - To powiemy, że to w ramach zakładu, który przegraliśmy - Spojrzał na niego z dołu, żeby odpowiedzieć musiał odsunąć usta od łydki, ale za to sięgnął do niej wolną dłonią. Boże on szaleje za tymi nogami.
      Spojrzał w jego oczy: - Wiem.. Je też uwielbiam - przyznał zgodnie z prawdą. Ale teraz.. Te nogi.. Ah!

      Usuń
    53. - No właśnie jakoś tego nie widzę - mruknął, znacząco wznosząc oczy ku górze. Steve nie mógł jednak tego dostrzec, zbyt zapatrzony w nieco obtartą skórę na jego lewym kolanie. Ale niech już mu będzie, niech wgapia się w jego nogi jak ciele w malowane wrota. Nie może mu tego zabronić. Znaczy... Może i może, ale po co? Skoro Steve'a to uszczęśliwia, to proszę bardzo. Niech go obłapuje.

      Usuń
    54. - Przecież patrzę na ciebie - i faktycznie oczy i twarz miał uniesione na jego górną część ciała i twarz. Za to dłońmi dotykał wciąż jego nóg - Nie podoba ci się? Nie jest dobrze? - Może i Bucky inaczej odczuwał dotyk przy braku owłosienia? Skąd Steve miałby to wiedzieć? Przecież z niego prosty chłopak z Brooklynu jest.

      Usuń
    55. - Chcę to z siebie zdjąć, dziwnie mi - przyznał, łapiąc za materiał w pasie sukienki. Uniósł tyłek z materaca, żeby ją z siebie ściągnąć, więc siedział przed Steve'm jedynie w bieliźnie. I w makijażu. Ale nie bardzo wiedział, czy może go zmyć, czy może będzie jeszcze im potrzebny do wymknięcia się stąd. A żadnych kobiecych mazideł ze sobą nie mają. - Teraz już nieco lepiej. - Uśmiechnął się.

      Usuń
    56. Odsunął się na tyle, by chłopak mógł spokojnie się rozebrać. Po tym, zamiast klęczeć przy jego nogach usiadł obok niego na łóżku. Zazwyczaj to Bucky bywał tym ubranym, a Steve rozebranym, więc to była zaskakująco miła odmiana.
      Położył dłoń na jego udzie szmyrając go delikatnie.
      - Mimo tego, to mam nadzieję, że będziesz dobrze wspominał ten wieczór.

      Usuń
    57. - Raczej nie - przyznał szczerze. - Będę wspominać ten wieczór jako "Ten wieczór, kiedy Steve wymyślił, że muszę przebrać się za kobietę, by uciec przez szwabami". Tak to będzie wyglądało. - Uśmiechnął się do niego lekko. - Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ten wieczór stał się odrobinę milszy, prawda? - Chciał przesunąć językiem po dolnej wardze, ale powstrzymał się w ostatniej chwili, nie chcąc rozmazać szminki. Jakkolwiek dziwnie to brzmiało.

      Usuń
    58. Już na samą sugestię Steve drgnął w strategicznym miejscu. Ścisnął też nieco bardziej udo chłopaka, przesuwając palcami w górę, w stronę pachwiny.
      - Milszy? - odchrzaknal nieco ponieważ głos mu zadrżał- w jaki sposób? - Spytał niby nie wiedząc o co chodzi

      Usuń
    59. - Tak, milszy. Tak... odrobinę. - Rozsunął nieznacznie nogi, dając mu lepszy dostęp do tych miejsc, do których tak bardzo dostać chciała się dłoń Steve'a. Nie będzie mu tego jakoś szczególnie utrudniał. Kimże był, żeby to robić? - Wierzę, że obierze pan odpowiednią taktykę, kapitanie, by misja naprawienia tego wieczoru zakończyła się sukcesem. - Przesunął dłonią po jego włosach.

      Usuń
    60. -Oczywiście, nie mogę zawieść swojego najlepszego sierżanta - skinął głową a dłoń przesunął na środek bielizny. Ścisnął lekko miękki jeszcze trzon. - jakieś specjalne życzenia? - Sięgnął do gumki bielizny, by wskazać że chce ją zdjąć. Na powrót również przykleknal od razu sięgając dłońmi do łydek.

      Usuń
    61. - Hm... - Przez chwilę udawał, że nad czymś się zastanawia, odrzuca wiele propozycji, grymasi, planuje, co podkreślała jego mimika, ale po chwili dodał: - Zaskocz mnie, kapitanie.
      Posłusznie uniósł biodra, pozwalając ściągnąć z siebie bieliznę. Mimo wszystko nie był jeszcze nawet półtwardy, ale wiedział, że to tylko kwestia czasu i starań Steve'a, z czego ten także musiał doskonale zdawać sobie sprawę. Niech się więc postara.

      Usuń
    62. -Widzę zerowy brak szacunku dla przełożonych - pokręcił głową z udawaną dezaprobatą. Trochę dla przekory, bo przecież musi w jakiś sposób zachować swoją twarz, zaczął robić na spodzie jego łydki malinkę. Wiedział jednak, że to byłoby już skazaniem go na długie i zawiłe tłumaczenia, dlatego nie zrobił jej. Ale postraszyć może. Rozkoszował się gdy spojrzeniem taksował jego młode i jędrne ciało. Zawsze mu go zazdrościł a teraz pozostał zachwyt. Składając pocałunki w górę wnętrza nogi był coraz bliższy krocza. Przyciągnął go do siebie sprawnym ruchem, gdy obiema dłońmi sięgnął do jego lędźwi. Bucky był teraz praktycznie na skraju łóżka. Założył sobie również jego jedną nogę na ramię, by zwiększyć nieco sobie dostęp do "wejścia".

      Usuń
    63. W pierwszym odruchu chciał podjąć próbę wyrwania nogi z jego uścisku, ale odpuścił. Zawsze mógłby zrobić prowizoryczny opatrunek z kawałka materiału i udawać, że zrobił sobie krzywdę. Cóż, on to on, więc każdy uwierzyłby mu bez większego problemu.
      Podparł się na wyciągniętych do tyłu ramionach, próbując jakoś przytrzymać się w pionie, utrzymać na nieco zapadniętym materacu łóżka, jednocześnie tak układając nogi, by Steve miał jak najlepszy dostęp, a jemu było jak najwygodniej. No bo hej, trzeba myśleć także o sobie, co nie?
      Nie bardzo wiedział, co powinien zrobić z rękami, jak i gdzie powinien go dotykać, więc jedynie zacisnął palce na narzucie.

      Usuń
    64. Obślinił swoje palce i potarł nimi o zwieracz. Mięśnie drgnęły, ale się jeszcze nie otworzyły. Nie przejmował się tym, a jak to zawsze delektował się, że może go dotykać, pieścić, czuć. Trącił palcami i jądra, by objąć z dwóch stron penisa od dołu i przesunąć nimi do góry. W tym czasie muskał pachwinę, która była bardziej odsłonięta. Sięgnął językiem i do zwieracza przytrzymując chłopaka wolną dłonią. Nie wsuwał go (jeszcze) w niego a jedynie oblizywał. Przygotowywał zewnętrzną część na palcówkę wiedząc, że na nic więcej pewnie nie pozwolą sobie, ale miał nadzieję, że choć to umili czas chłopakowi.

      Usuń
    65. Tym razem pozwolił sobie na odruch wyrwania się. Nie dlatego, że Steve robił coś złego, bo... Znaczy, niby tak, robił coś złego, obaj robili, ale podobało mu się to i nie miał nic przeciwko. Jednak...

      - Steve, przestań - sapnął. - Nie jestem potencjalnym samobójcą, żeby robić to tutaj - niemal wyszeptał. - Możemy... Możemy się... wiesz, dotykać - powiedział, nie wiedząc jak to ująć. - Ale nie chcę tego tutaj. - Spojrzał na niego niemal błagalnie. Nie potrafiłby się w pełni rozluźnić i czuć komfortowo, kiedy piętro niżej znajdowała się grupa ludzi, która ich nienawidziła. A jego to bardziej tylko za to, że był, kim był. Mógł robić to z nim w namiocie pośrodku obozu, ale nie tu.

      Usuń
    66. Odsunął się na tyle, by Bucky mógł widzieć jego twarz.
      - Właśnie chciałem cię tylko tam dotykać? Palcami, językiem? - Miał ton pytający, owszem.- To źle? Nie chcesz tak? - Jeżeli Bucky odmówi, to on nie będzie zły ani nie poczuje się odtrącony. Wiedział, że prawdziwą przyjemnością jest ta obustronna i ją ma się wtedy, gdy dwie strony zgadzają się i robią to na co się właśnie zgodzili. - Tylko penis? - Zadał kolejne pytanie przy którym delikatnie poruszył palcami na wspomnianym członku.

      Usuń
    67. - Ja nie... - zmieszał się nieco, ale zdusił w sobie chęć zagryzienia wargi. - Myślałem, że ty chcesz - powiedział w końcu, masując kark. - Jeśli ty nie, to ja... Możemy tak zrobić, to nic złego - wykrztusił wreszcie po tym, jak nieco się zamieszał. Naprawdę nie miał nic przeciwko dotykaniu się tam i miał nadzieję, że Steve to wie. On po prostu nie chciał... bardziej się w to zagłębiać. - Robisz wszystko dobrze - zapewnił go jeszcze, przesuwając palcami po jego włosach.

      Usuń
    68. -Ale chciałbym, byś ty się czuł dobrze - widząc jego zmieszanie sam się zmieszał. Chciał nie tylko, by Bucky czuł się dobrze fizycznie, ale również psychicznie. - mnie jest przyjemnie od samego patrzenia na ciebie, dotykania cię, słuchania - zamruczał obejmując jego penis całą dłonią, którą zaczął miarowo poruszać.

      Usuń
    69. Już nawet nie odpowiadał, bo i po co, skoro Steve zdawał się na tę odpowiedź nawet nie czekać? Głównie dlatego, że i tak musiał ją doskonale znać, przerabiali to już w końcu dziesiątki razy.
      Nie poprawiał go nawet i nie upominał, by użył odrobiny śliny, bo kiedy dotyka główki na sucho, jest to drażniące i to nie w ten przyjemny sposób. Wiedział, że Steve wie, że trzeba się poprawić, i że właśnie to zrobi. I zrobił, co Bucky nagrodził spojrzeniem spod rzęs, leniwym uśmiechem i kolejnym przeczesaniem jego włosów. Na więcej przyjdzie czas.

      Usuń
    70. Na początku czuł się dziwnie z tym "nagradzaniem", ale wiedział, że Bucky lubi się droczyć i jak nieco później zauważył sam się o te "nagrody" prosił i łasił. Tak jak teraz, wyciągnął głowę do jego dłoni, by przez chwile po prostu ją czuć na głowie.
      Pochylił się znów do krocza i ponownie uniósł jego nogę. Od zaciśniętego zwieracza, przez jądra, trzon, przejechał językiem aż po główkę. Starał się wodzić koniuszkiem języka wokół niej i lekko zaczepiać drobną dziurkę. Po dłuższej chwili objął ją wargami i uważając na zęby brał go głęboko do ust. Aż nosem dotknął podbrzusza.

      Usuń
    71. Pozwolił sobie na zduszony z trudem jęk, zanim niemal wepchnął sobie lewą pięść do ust. Może i nie był to zbyt pociągający widok, ale musiał to robić, jeśli nie chciał być zbyt głośno. Musiał wypracować sobie taki odruch, bo naprawdę, naprawdę rzadko mógł pozwolić sobie na bycie słyszalnym.
      Jednocześnie palce prawej dłoni zacisnął na włosach Steve'a. Nie ciągnął go za nie, a po prostu się ich trzymał. Potrzebował tego, potrzebował dotykać go choć w taki sposób, a nie tylko być dotykanym. Nie, żeby mu się to nie podobało. Podobało, bo Steve naprawdę potrafił dotykać.

      Usuń
    72. :*

      Aprobata ze strony Bucky'ego podbudowała go. Mając nos wciąż przy włoskach spróbował poruszyć językiem. Starał się przy tym nie dławić i wychodziło mu to. Nie wiedział, czy to dzięki serum, czy może też dzięki temu, że w jakiś sposób wyzbył się kompleksów przy robieniu loda i... Cóż.. Lubił go robić chłopakowi. Lubił go ssać, dotykać, lizać jego dziurkę, kochać go i to jak Bucky robił to wszystko jemu. Twardniał od pieszczenia go ustami dlatego nie wahał się przed wsunięciem dłoni w swoje spodnie i drażnieniem się przez materiał spodni. Wyciągnie sobie dopiero, gdy chłopak będzie blisko osiągnięcia spełniania, by swoje osiągnąć z nim. Sunąc głową do góry starał się językiem dotykać każdej strony penisa, choć ta zabawa bardziej wychodziła z główką, którą także i teraz tak dotykał.

      Usuń
    73. Wciąż czuł się odrobinę dziwnie, twardniejąc w gardle Steve'a, ale... No, to nie była ta zła dziwność. Nie, zupełnie nie. To było dziwne w ten przyjemny sposób, do którego chciało się wracać i który powodował przyjemny ucisk w brzuchu. Tak, to było dobre, a Steve wiedział, jak go dotykać.
      Starał się tak ułożyć nogi, by jednocześnie dawać Steve'owi jak najlepszy dostęp do siebie, ale przy tym nie ześlizgnąć się z brzegu łóżka. Bo to już nie byłoby fajne, o nie. Utrzymanie tej pozycji nie było też takie znowu proste, ponieważ nie podpierał się już na ramionach. Wybór był w końcu prosty i oczywisty- albo się podpiera, albo dotykać Steve'a. Dlatego właśnie go trzymał. Oczywisty wybór, prawda?

      Usuń
    74. - Nie chcesz się położyć? - Spytał gdy odsunął się po to, by podmuchać na mokrego od śliny kutasa. Widok jak drży sprawił na jego twarzy uśmiech. - Będzie Ci wygodniej - Nie przeszkadzało mu zupełne skupienie się na Bucky'm. Wręcz przeciwnie, lubił to robić, mieć świadomość, że chłopakowi jest dobrze dzięki niemu. Rozpinał guziki przy swoich spodniach, choć nie zamierzał mocniej siebie dotykać. Poruszał za to dłonią na nim, by ustami sięgnąć do pachwiny i nieco przygryzc skórę. Szybko jednak pocałował to samo miejsce a usta przesunął na jądra, gdy znów uniósł wolną dłonią nogę.

      Usuń
    75. - Nie chodzi o leżenie - mruknął, zanim oblizał usta. Nie wiedział, czy czerwona szminka się rozmazała czy jednak nie, ale... Ale to przywołało w jego głowie pewien obraz. Bardzo kuszący obraz pięknych, czerwonych smug, jakie mógłby dzięki temu zostawić na jego wspaniałym kutasie. Może widok czerwonych warg rozciągniętych wokół niego byłby czymś, co spodobałoby się Steve'owi? - Chciałbym cię dotknąć. Bardziej. - Położył się jednak, skoro dzięki temu miało być im lepiej, i ochoczo rozsunął nogi.

      Usuń
    76. -Zajmę się dziś tobą - słowa brzmiały jak obietnica, a Bucky wiedział, że Steve był słowny. Kiedy chłopak położył się na łóżku, to mógł go śmielej pociągnąć w swoją stronę i zabrać się za znaczenie językiem i nieco śliną jego pachwin i podbrzusza, gdy wsparł się wyżej na kolanach. - będzie ci dobrze - nie musiał go przytrzymywać dłońmi, więc spokojnie mógł nimi sunąć po jego brzuchu w stronę sutków. Trącił je lekko nim wrócił dłońmi w dół, po bokach penisa położył dwa palce, opuszkami przy główce, i wsunął do buzi ssąc mocniej, a raczej mocniej śliniąc.
      Palce wysunął i przybliżając twarz do podbrzusza sięgnął palcami do sutków, które obrysował i gdy te stwardniały, mógł na nie ponaciskać, czy lekko podszczypać.

      Usuń
    77. Pogrymasił przez chwilę, mrucząc pod nosem, że "tak, tak, no dobrze". Nie było to jednak marudzenie spowodowane rozczarowaniem czy czymś w tym rodzaju, zupełnie nie. On grymasił jedynie tak dla zasady, bo jak mógłby nie grymasić? To byłoby do niego niepodobne!
      Lewą nogę oparł wewnętrzną stroną kolana na barku Steve'a, a prawą zgiął, więc opierał na ramieniu Steve'a jedynie stopę. Miał nadzieję, że dzięki temu daje mu wystarczające pole manewru, bo naprawdę nie chciał, żeby przestawał. Wręcz przeciwnie, zachłannie i egoistycznie chciał tylko więcej i więcej. Ale cóż, to on z nich dwóch był tylko słabym człowiekiem, prawda?

      Usuń
    78. Uśmiechał się wokół jego penisa, ale miał nadzieję, że z jego śmiechu płyną jedynie pozytywne wibracje. Ssał go sobie miarowo, a nie mogąc dotykać jego tyłka (bo zapewne by się zapędził) dotykał dłońmi jego sutków.
      Najwyżej sobie strzepie liżąc jego dziurkę. Co też będzie dla przyjemne.
      Żadną tajemnicą nie było, że przyjemność czerpał z pieszczenia ciała chłopaka, z patrzenia na niego i że od tego stawał mu. Bucky mógł się z tego podśmiewywać, ale było to dla niego i mile łechczące ego.

      Usuń
    79. [80 - możemy dobić do stu, a potem zrobić powtórkę z kiecki po latach xd Na zasadzie "Steve, zobacz, co mi się przypomniało!" xd]

      Wciąż nie udało mu się w pełni zdusić w sobie chęci dotykania Steve'a, bo tak naprawdę, to on egoistą nie jest i uważał, że przyjemność zawsze powinna być obustronna. Ale przed bardziej aktywnym protestowaniem przeciw temu stanowi rzeczy powstrzymywała go wiedza, że Steve to jednak Steve. Nigdy jakoś nie potrafił zrozumieć, jak on to robi, że czasem miewa bardziej intensywny orgazm, dotykając tylko kogoś, a samego siebie nie.To była mistyczna tajemnica, której poznać nie był godzien, choć się starał.
      Ale to nie był problem. Cieszył się nie tylko tym, że Steve go dotykał, ale też tym, jak to dotykanie na niego wpływało. Zmuszał się do utrzymywaniu otwartych oczu właśnie tylko dlatego, by móc na niego patrzeć, obserwować go, chłonąć wzrokiem.
      Trzymał się jego włosów, zaciskając uścisk palców z każdym miłym dreszczem, jaki posyłały wzdłuż jego kręgosłupa poczynania Steve'a.

      Usuń
    80. [I mogą być szminkowe smugi xD]

      Wiedział jak ma go dotykać, ssać i tę wiedzę właśnie wykorzystywał. Nie dlatego, że mu się nie chciało przedłużać. Tego nigdy mu się nie chce. Ale dlatego, że byli jednak gdzie byli i pod podłogą mieli tych ludzi, których mieli.
      Miał przeogromną słabość do Bucky'ego, do niego jako osoby i do jego ciała. Jego zapach, smak, dźwięki, które z siebie wydawał były nakręcające. Dlatego nie umiał się powstrzymać i sięgnął dłonią do swojego krocza, by wysunąć ze spodni i bielizny penisa, który dumnie sterczał. Dotykał się na sucho wiedząc, że to pomoże mu dłużej być w takim stanie.

      Usuń
    81. [Nie wiedziałam, jak inaczej on ma to ująć xd]

      Nawet nie ukrywał, że jego nieco mętny już wzrok skupiony jest głównie na tym jednym punkcie, tym strategicznym fragmencie jego ciała. Może i kiedyś, lata temu jeszcze się tego wstydził, ale teraz? Dlaczego miałby?
      Pozwolił sobie na jednej jedyny głośniejszy pomruk, zanim wyrwał biodrami nieco w górę, wsuwając się głębiej w jego usta. Znał jednak jego granice, tak, jaki i Steve znał jego, więc wiedział, kiedy przestać.
      Zakręcił też biodrami małe kółko, uśmiechając się do niego wokół zagryzanych palców.

      Usuń
    82. [Wydaje mi się, ze dobrze xD ja miałam na myśli, że Bucky miałby makijaż <3]


      Żałował, że nie może słuchać jego jęków, mógł więc jedynie skupić się na jego zapachu, widoku ciała zroszonego gdzieniegdzie potem.
      - Jak dojdziesz - puścił kutasa z ust, by móc mówić, ale składał pomiędzy kolejnymi słowami pocałunki - chcę cię wylizać, gdy ja będę dochodzić - spłonął czerwienią na policzkach, ale Bucky nauczył go mówić o swoich potrzebach, co zawsze wsprawiało go w poczucie zawstydzenia. Dlatego wolal wrócić do ssania.

      Usuń
    83. [Steve będzie miał lol, jak otworzy drzwi, a tam Bucky siedzi na łóżku i robi sobie mejkap xd?]

      Wymamrotał w swoje palce coś, co można było uznać za pozytywną odpowiedź. A była taka niezrozumiała głównie dlatego, że była bardzo, bardzo pozytywna. Co mógł poradzić, że Steve potrafił odjąć mu mowę? Mógł się jąkać, czerwienić, mógł niemal kurczyć się ze wstydu, ale i tak był - zawsze był, jest i zawsze będzie - najbardziej pociągającym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek poznał.
      Mocniej zagryzł palce, zacisnął dłoń na włosach Steve'a, kiedy przyjemność i narastający ucisk w podbrzuszu stawały się coraz trudniejsze do zniesienia po chichu. Naprawdę chciał móc jęczeć, mówić, nawet krzyczeć do niego, ale wiedział, że nie może sobie na to pozwolić.

      Usuń
    84. [Może uzna, że to wina terapii? xD]

      Lubił to jak Bucky ciągnął go za włosy, gryzł jego skórę, czy ściskał go udami i bił piętami po pośladkach. Lubił czuć, że mężczyzna, który był i jest całym jego światem traci nad sobą kontrolę i to w najbardziej pozytywnym względzie i to dzięki niemu.
      Dlatego zmienił nieco tempo, choć wciąż brał go całego. Sutki podszczypywał i lekko za nie ciągnął, gdy zasysał się na kutasie ze słyszalnym mlaśnięciem.

      Usuń
    85. [Miał się zaakceptować i czuć z sobą dobrze. tak? No to co się czepiają, może on lubi szminki w kolorze bordo :P?]

      Odsunął dłoń od ust, zagryzł wargi i zacisnął palce obu rąk na włosach Steve'a, nieco bliżej przyciągając jego głowę. Chciał go, pragnął tego i musiał go dotykać, chociaż w taki sposób. Musiał. Nie potrafił inaczej, bo wiedział, że oszaleje.
      Jęknął cicho, dziękując w duchu Temu na górze za to, że zabawa w barze stała się głośniejsza - miał jednak nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł odwiedzin, by uczcić przyszłe narodziny nowego obywatela... - więc ryzyko tego, że ktoś ich usłyszy, spadło jeszcze bardziej.
      Nie wiedział, czy powinien dać Steve'owi znać, że jest już coraz bliżej, czy jednak ten nie chce tego wiedzieć, czy...

      - O Boże, Steve - sapnął.

      Usuń
    86. [Nikt się nie czepia xD Steve maluje obrazy, Bucky siebie xD]

      Steve czując jak penis drga mu w ustach, jak żyła zrobiła się wyraźniejsza zassał się bardziej. Nie miał zamiaru uronić choć jednej kropli spermy. Skupił się na Bucky'm, siebie jedynie trzymał, gdy ssał tak jak chłopak lubił najbardziej, nie wypuszczając go z ust. Może to było dziwne, ale Steve nigdy nie wypluwał.

      Usuń
    87. Steve doskonale wiedział, co powinien zrobić, by nie tylko doprowadzić do na skraj, ale i też go z niego zepchnąć.
      Raz jeszcze wypchnął biodra w górę, tym razem utrzymując je w ten sposób tak długo, aż nie opadły na materac w poorgazmowym bezwładzie. Tak już miał, nijak nie potrafił tego zwalczyć. Ale czy to coś złego? Raczej nie. Jak już się spuści, to proszę bardzo, przez najbliższe kilka minut Steve może z nim zrobić, co tylko dusza zapragnie. A że wiedział, że nie będzie to nic złego, to tym bardziej nie widział żadnego powodu ku temu, by to zmieniać.

      Usuń
    88. Przełknął wszystko, choć przed tym "bawił" się spermą językiem, tak aby poczuć cały smak i mieć nim wypełnione usta. Gdy chłopak leżał łapiąc oddech, to Steve uniósł się, by przełożyć go sobie na brzuch. Pomasował jego plecy, a klękając z powrotem uniósł mu prawą nogę i położył ją na łóżku, by wypiąć go lekko i wyeksponować szparkę.
      Przejechał językiem po rowku, ale nie bawił się. Zaraz skupił się na lizaniu dziurki i trzepaniu sobie. Wiedział, że nie może pozwolić sobie na zbyt długi czas, bo Bucky bywał marudny, więc nie szczędził ani siebie ani jego.

      Usuń
    89. - Ejjj...- jęknął, choć bez większego (jeszcze...) marudzenia. No ale miał prawo do narzekania, tak? Ano miał, bo Steve mógł zapytać, mógł poinformować, mógł zrobić cokolwiek, a nie przerzucać go po łóżku jak jakiś kawałek mięsa na ruszcie, prawda? No prawda. Więc mógł marudzić!
      No ale Steve to mu tego za bardzo nie ułatwiał, skubaniec jeden. Bucky nie był w stanie marudzić, bo był zbyt zajęty kolejnym wpychaniem sobie pieści do ust i próbami powstrzymania się przed rozerwaniem kołdry, na której zaciskał palce. Steve to naprawdę wiedział, jak uniknąć jego marudzenia!

      Usuń
    90. Wymruczał przeprosiny, a by je jeszcze bardziej podkreślić, to wsunął w niego koniuszek języka. Nie chciał go rozciągać, więc było to jedynie pół centymetra. Jednak twarz wydawać by się mogła na zatopioną między jego pośladkami, gdyby Bucky tak mial chęć zerknąć przez ramię.
      Może było to nieco dziwne i zboczone, ale lizanie chłopaka po tyłku naprawdę pomagało Steven'owi szybciej dojść. Od ssania też by to zrobił, jednak dawno nie miał okazji go tam całować. Dlatego nadrabiał stracony czas. Przygryzał delikatnie skórę pośladków, gdy znaczył nasieniem swoją dłoń, ale dzięki temu był cicho.

      Usuń
    91. [92]

      Skrzyżował przedramiona za głową, dociskając ją do kołdry. Może i nie była to zbyt wygodna pozycja, ale pierz w pościeli idealnie tłumił wszelkie odgłosy, jakich nie udało mu się w sobie zdusić. A im dalej w to brnęli, tym więcej ich było.
      To, co robił Steve... Cóż, zawsze było odrobinę krępujące, nieco dziwne, niepodobne do niczego innego, ale nie było złe. Lubił dziwność tej czynności, to, jak jego ciało chciało się przed tym wzbraniać. Lubił ten moment, w którym wreszcie przestawało się przed tym wzbraniać, rozluźniało się i pozwalało cieszyć chwilą, chcąc więcej i więcej. O tak, zdecydowanie to lubił.

      Usuń
    92. Jęknął między jego pośladki czując jak ściśnięte jądra się rozluźniają, jak już ostatnia kropla z niego uleciała. Mimo że już doszedł to jednak dalej starał się go językiem drażnić, nie umiał się powstrzymać widząc i czując jego reakcje. Mięśnie się rozluźniały i zapraszały go do środka, jednak wiedział że nie może. Czeka ich droga do obozu a on nie chciał, by Bucky czuł podczas niej jakiś dyskomfort. Sięgnął jeszcze językiem do jego jąder, które zaczął obrysowywać, nim językiem na płasko wrócił między pośladki i jednym liźnięciem dotarł do pleców.

      Usuń
    93. Pozwolił ramionom opaść płasko na łóżko, kiedy przekręcił głowę, by móc patrzeć na Steve'a spod przymkniętych powiek. Ale Steve oglądany nawet spod rzęs wyglądał wspaniale. I to zawsze, choć nie chciał dawniej w to wierzyć.
      Uniósł się na ramionach, kiedy Steve zaczął zajmować się jego plecami i przekręcił się, żeby sięgnąć dłonią do jego głowy, wpleść palce w jego włosy. Przyciągnął go do siebie, wygiął plecy, sięgając ustami do jego ust. Musiał go wreszcie pocałować, mieć przy sobie, dotykać. Potrzebował teraz tego bardziej niż powietrza.

      Usuń
    94. Położył się na boku, na łóżku tuż przy chłopaku. Tak, że mógł spokojnie objąć go ramieniem, gdy oddał bardziej niż ochoczo pocałunek. Usta, które często wypuszczały złośliwe słowa całowały cudownie. Uzależniająco.
      Steve nigdy nie potrafił im odmówić. I nigdy nie czuł się z tym źle.
      Pomalowane wargi smakowały nieco szminką, ale nie przeszkadzało mu to w oddawaniu i przeciąganiu pocałunków. Nawet to, że czuł jak rozciera szminke i na swoich ustach.

      Usuń
    95. Może i makijaż nie będzie już byt wyjściowy, ale była to teraz ostatnia rzecz, jaką się przejmował. Może i będzie musiał owinąć twarz zasłoną udawającą szal, ale co z tego, jak miał Steve'a tutaj, teraz i mógł go dotykać? Nie często mogli pozwolić sobie na jakąkolwiek swobodę, a mimo wszystko zamknięte na klucz drzwi dawały jej odrobinę więcej niż ścianki namiotu. Pomimo towarzystwa na dole.
      Przyciągnął go jeszcze bliżej, objął dłońmi jego twarz i pogłębił pocałunek. Całował go, jakby chciał zapamiętać to na zapas, jakby chciał nadrobić stracony czas, a nie tylko cieszyć się chwilą.

      Usuń
    96. Postarał się wsunąć drugą rękę pod niego, by naciągnąć Bucky'ego na siebie. Tak było wygodniej, chłopak mógł na nim leżeć i on nie odczuwał jego ciężaru, ale w drugą stronę tak pięknie nie było. Chciał go czuć każdym milimetrem ciała, chłonąć go i już na zawsze być nim naznaczonym.
      Religia i ludzie wokół mówili, że to co robili jest złe i spłoną za to w piekle. Jeśli mają rację, on jest gotów na to.
      Choć nie sądził, by to co czuł, to jak Bucky się nim opiekował i opiekuje było grzechem. Dobre rzeczy nim być nie mogą.

      Usuń
    97. [98]

      Bucky nie przejmował się piekłem. Nie wierzył w nie i wychowany był w przeświadczeniu, że po śmierci... człowiek po prostu umiera, zostaje osądzony za swoje grzechy i czeka na nowe istnienie, lepszy świat. Ale... Ten świat nie był taki zły. Było ciężko, było źle, a ludzie niszczyli siebie nawzajem, ale w momentach takich, jak ten zwyczajnie o tym nie myślał. Nie przejmował się tym. Liczyło się jedynie to, że był tutaj ze Steve'm, że mógł go dotykać, całować, czuć. Że byli tutaj tylko oni.
      Wsunął się na Steve'a, opierając dłonie po obu stronach jego głowy, pogłębiając pocałunek, przygryzając jego wargę, przesuwając po niej językiem. Nie potrafił zdecydować się, czego bardziej potrzebuje i co chce zrobić najpierw. Najbardziej chciałby wszystkiego naraz.

      Usuń
    98. Objął go na wysokości łopatek przyciągając do siebie bliżej. Przekręcił głowę lekko w bok, by było im wygodniej się całować. I jeśli było coś, co można by wybrać jako czynność robioną do końca życia, bądź można by wybrać chwilę, która mogłaby trwać wiecznie to Steve wybrałby ten moment i te pocałunki.
      Były one zupełnie inne niż te, które sobie skradali w obozie. Rogers miał dziwną myśl z tyłu głowy, że brzmiały one jak obietnica ale i.. że prosiły się o to, by nie zostać zapomnianymi, a przecież on nie ma zamiaru opuszczać chłopaka do końca życia.

      Usuń
    99. Cóż, nie można było zaprzeczyć temu, że Steve słowa dotrzymał. Znaczy... Że był na dobrej drodze, by go dotrzymać, bo pomimo tej jakże długiej przerwy, jaką zmuszeni byli przetrwać, to wciąż byli razem.
      Po Waszyngtonie, po dwóch latach spędzonych osobno, po tym krótkim epizodzie i małej wojnie domowej, a w końcu po dwóch kolejnych latach rozłąki, jakie spędził w lodzie... Wreszcie mogli być razem. Wreszcie mieli okazję być razem, a nie tylko obok siebie, żyjąc w strachu.
      Wakanda była nieco zbyt gorąca, ale tak... Wielobarwna, dzika i przyciągająca wzrok, że ciężko było wysiedzieć mu w przydzielonym pokoju. Wolał zwiedzać, oglądać, ciągać za sobą coraz bardziej zarastającego Steve'a - który wyznawał chyba zasadę "Znaleźć Bucky'ego, ocalić Bucky'ego, stawać się Bucky'm"... - pokazując mu kolejne miejsca, widoki czy odkrycia. Wiedział, że większość z nich pewnie już widział... pod jego nieobecność, ale nawet jeśli tak było, to tego po sobie nie pokazywał.
      Czasem wychodził też sam, nie zawsze pokazując Steve'owi swoje małe skarby. Nie wiedział co jest dokładnie tego przyczyną, ale lubił kolorowe rzeczy znacznie bardziej, niż wcześniej. Może i lubił też rzeczy postrzegane jako kobiece, ale co z tego? Czy ktoś mu tego zabroni? Nie. I to było w tym najlepsze.

      Usuń
    100. Nie potrafił uwierzyć w to, co im się przytrafiło. Ale im dłużej był znowu przy Bucky'm, tym mniej rozmyślał o tym w tych kategoriach. Bądź co bądź, wszystko ponownie doprowadziło ich do swoich ramion, choć całowanie po uprzednim obiciu twarzy nie należało do ulubionych czynności Rogersa. Ale było tak tylko raz.
      Starał się nie śledzić Bucky'ego, choc T'Challa nad wszystkim trzymał kontrolę. Było to w pewnym sensie zrozumiałe, a plusem było to, że nie mówił nawet Stevenowi o tym co w trakcie wycieczek robi Bucky. A skoro nikt o tym nie rozmawiał, więc nie było to nic złego, jednak nic złego nie było również w tym, by po takich krótkich "rozstaniach" zakleszczać mężczyznę w swoich ramionach, prawda?
      Prawda. Po to właśnie Steve wracał do ich komnaty.

      Usuń
    101. Bucky nie lubił wyróżniać się z tłumu, bo wyróżnianie się z tłumu robiło z niego łatwy cel, ale w Wakandzie nie wyróżnianie było raczej rzeczą niemożliwą i to z oczywistych względów, ale to i tak nie powstrzymywało go przed kolejnymi wędrówkami.
      W mieście roiło się od nowoczesnych, przeszklonych sklepów, ale Bucky zdecydowanie preferował tradycyjne targowiska z drewnianymi, barwnymi stoiskami, na których można było dostać wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Wiele ubrań ociekało wręcz typową, afrykańską kulturą, mieszkańcy byli na tyle otwarci, że pozwalali mu kupować co zechce bez żadnych komentarzy czy dziwnych spojrzeń. Zresztą, musieli widzieć, kim jest, bo zdecydowanie wyróżniał się z tłumu, więc może uważali, że zwyczajnie nie potrafi odnaleźć się w ich kulturze? Nieważne. Grunt, że wracał z tym, z czym chciał.

      Dzisiaj wykorzystał nieobecność Steve'a, ogolił się, dbając o to, by skóra jego twarzy była równie gładka, co cała reszta ciała, umył włosy, zawijając je w jakże stylowy, telewizyjny turban, a potem usadowił się na środku łóżka z lusterkiem i swoją pełną tajemnic kosmetyczką, w której nie trzymał tylko przyrządów do golenia czy ogólnej higieny, oraz torbą najnowszych zakupów.
      Tak, był mężczyzną. Czuł się mężczyzną i lubił nim być, ale... Tak długo nie mógł podjąć żadnej decyzji odnośnie własnego ciała i wyglądu, że teraz nie potrafił powstrzymać się przed takimi eksperymentami. A zresztą, przecież on nie był jedynym, który robi takie rzeczy, prawda? Prawda. Internet to potwierdził. Więc mógł to robić.
      Dlatego właśnie ubrał najnowszą bieliznę, założył kolorowy, ozdobiony tradycyjnymi wzorami szlafrok i zabrał się do pracy.

      Usuń
    102. Rogersa zatrzymało jeszcze parę rzeczy nim mógł przekroczyć próg ich pomieszczenia, ale widząc postać siedzącą do niego tyłem powiedział tylko:
      - O, przepraszam - i wycofał się zamykając za sobą drzwi.
      Jednak coś było nie halo, to była jego i Bucky'ego sypialnia niczym apartament. Dlatego zmarszczył brwi i ponownie wszedł do środka. - Bucky? - Miał nadzieję, że już nigdy nie wypowie jego imienia tym tonem wskazującym na totalne zaskoczenie.

      Usuń
    103. Cóż, Steve nie był jedynym, który marszczył brwi ze zdziwienia, bo i Bucky zareagował w ten sam sposób, oglądając się przy tym przez ramię. Może i powinien się zawstydzić, skrępować, ale... Po co?
      Dlatego powiedział jedynie:

      - No co? To nie najdziwniejsza sytuacja w jakiej mnie nakryłeś. - Rozłożył ramiona, wciąż trzymając szminkę w dłoni. - I proszę cie, mimo wszystko, to ja jestem dość pamiętliwy... Zamknij te drzwi - wtrącił w pól zdania. - Pamiętam, że ostatnim razem ci się to podobało. - Chyba. A przynajmniej taką miał nadzieję. Nie chciał niczego pomieszać. - Teraz jest gorzej? - Zerknął na niego.

      Nogi miał podciągnięte pod siebie, szlafrok wystarczająco długi i przewiązany w pasie, więc nie było widać niczego, co miał pod nim.

      Usuń
    104. -Pamiętasz? - Mimo wszystko uśmiechnął się, gdy zakluczał ich drzwi. Nikt nigdy nie przerywał im, ale to był już odruch. - Może przypomnisz mi, co takiego mi się podobało?

      Przygryzając dolną wargę wszedł głębiej i usiadł po drugiej stronie łóżka, ale bokiem, by móc się nieco przekręcić w jego stronę. Wciąż widział głównie jego plecy i twarz, gdy łaskawie ją ku niemu obrócił.

      Usuń
    105. Uniósł brew - co prawda jej nie wyrównał i nie wydepilował, ale znalazł w internecie różne triki na to, by bardziej współgrały z całością, a opadające na twarz włosy tylko w tym pomagały - i raz jeszcze przeciągnął usta szminką, przyglądając się swojemu odbiciu, zanim schował oba przedmioty do kosmetyczki.
      Zadbał nawet o paznokcie i pomalował je pod kolor szminki, żeby tym razem wszystko było idealne. Znaczy... Pamiętał tamten wieczór, a przynajmniej pamiętał sporą jego część, i wspominał go miło, ale chciał, by tym razem było jeszcze milej, jeszcze lepiej. Idealnie.

      - Tego właśnie chcesz, kapitanie? - wymruczał, przysuwając się bliżej niego, nachylając twarz w jego stronę. - Wierzę, że obierze pan odpowiednią taktykę, kapitanie, by misja uczynienia tego wieczoru idealnym zakończyła się sukcesem - powiedział z lekkim uśmiechem, mając nadzieję, że dobrze przytacza własne słowa.

      Usuń
    106. Słowa i widok Bucky'ego wywołały na ustach Rogersa szeroki uśmiech. Przesunął się po łóżku, by móc zejść z niego, przy Bucky'm i tak jak wiele lat temu kleknąć, przy jego nogach. Które teraz ten chował pod sobą.
      - Ponownie rzucasz mi wyzwanie, sierżancie? - Uniósł brew wczuwając się w "rolę". - Wiesz, że zawsze je podejmę - położył dłoń na łóżku, przy kolanie mężczyzny. Jego uwielbienie nóg i ud, nie zmniejszyło się, mężczyzna musiał nawet zdzierżyć to jak czasem lubił dochodzić na jego uda, a nie w nim.
      - Ładny makijaż - pochwalił go i ta pochwała była szczera - co jeszcze ładnego zrobiłeś?

      Usuń
    107. - Być może - mruknął, wysuwając spod siebie nogi. Powoli zaczynały odrastać mu na nich pojedyncze włosy, ale zadbał o to, by pozbyć się ich wszystkich. Jego nogi były więc idealnie gładkie na całej ich długości, którą podkreślały czarne pończochy i lakierowane niskie obcasy. Wiedział w końcu, że są największym fetyszem Steve'a.
      Nie rozchylił jednak jeszcze szlafroka, postanawiając jeszcze się ze Steve'm podroczyć i nie pokazywać mu zbyt wiele na sam początek. Niech zasłuży.
      - Ładne buty, prawda? - Przekręcił lekko stopę w bok, prostując nogę tuż przed twarzą Steve'a. - Ładniejsze niż tamte.

      Usuń
    108. Stevenowi oddech aż ugrzęzł w gardle. To było.. Wow. Bucky spokojnie mógł odczytać z jego twarzy same pozytywne odczucia, a trzeba podkreślić, że on zawsze idealnie z niego czytał jako jedyny.
      - Bardzo ładne - potwierdził sięgając dłonią do buta, którego dotykał tylko przez moment. Bardziej się skupił na kostce i na muskaniu złączenia stopy z łydką. - a są tak wygodne jak są ładne?

      Usuń
    109. - Jeśli się w nich siedzi, to tak - powiedział to z krzywym uśmieszkiem, którym starał się zadusić chęć prychnięcia i powiedzenia "no chyba nie, zabić się można". - Ale ponoć dla piękna trzeba cierpieć, prawda? - starał się powrócić do mruczącego tonu, kiedy założył nogę na nogę. Dzięki temu Steve miał lepszy dostęp do jego łydki, a ona sama prezentowała się nieco lepiej. A przynajmniej on tak uważał, bo wiedział, że dla Steve'a to pewnie żadna różnica. One kręciły go w każdym wydaniu. Tak samo, jak jego kręcił dotyk kujących włosków z brody Steve'a, które przesuwały się po jego skórze, kiedy Steve muskał ją ustami.

      Usuń
    110. Nie spodziewał się, że po takim czasie jego usta znów będą dotykać rajstopę. Ale nie ona była najważniejsza, a skóra pod nią, skóra która wydawała się na gładką tak jak kiedyś.
      Świadomość tego, że Bucky robił to wszystko tez i dla niego mile go łechtała. Aż bardziej chciał okazać mu ile to dla niego znaczny i jak bardzo to docenia. Uklękł przed nim na jedno kolano, na tym które miał na podłodze oparl jego stopę w obcasie. Patrząc mu w oczy dotykał obiema dłońmi łydki, masował ją o wiele dokładniej niż królewski masażysta masuje króla. A Bucky jest kimś więcej niż królem. Jest jego życiem. Dlatego zamierza go rozpieścic i dopieścić.

      Usuń
    111. Niby przypadkiem, tak od niechcenia, przesunął dłonią, a potem prawą stopą tak, by zsunąć nieco pończochę z lewej ręki. Tak przypadkiem, oczywiście. Chciał po prostu dać Steve'owi lepszy dostęp do swojej skóry. Wiedział, że ten to lubi, że niemal za tym szaleje, więc jak mógł mu tego nie ułatwiać?
      Przez cały ten pobyt w komorze stracił nieco wagi, ale na szczęście wciąż wyglądał zadowalająco dobrze. Zdecydowanie nie kobieco, delikatnie czy krucho, ale dobrze. Choć sam zdziwił się, że jest w stanie nazywać się w ten sposób. Ale to dobrze, prawda? Daleko zaszedł.
      Rozwiązał pasek szlafroka, ale na tym zakończył. Nie zamierzał go jeszcze zdejmować.

      Usuń
    112. Żałował, że Bucky zsunął pończochę i nie może go jeszcze w niej podotykać, zsunął z jego stopy but , by do końca ją zdjąć. Nagą stopę ucałował w to samo miejsce, gdzie poprzednio go całował. Uniósł przy tym spojrzenie na niego i w jednej chwili stał się czerwony na twarzy.
      Bucky nigdy nie przestanie go zaskakiwać.
      I nigdy nie będzie wyglądać źle.
      Źrenice powiększyły mu się a usta rozchyliły, cała jego mowa ciała wskazywała na to, że jemu mężczyzna bardzo się podoba. Głaskał dół łydki całą dłonią spinając lekko swoje uda. Nawet nie zauważył momentu, w którym stał się twardym.
      Bucky zawsze potrafił sprawić, że szalał.

      Usuń
    113. Kiedy zarosnieta szczeka Steve'a ocierala sie o jego kostke, nawet nie probowal powstrzymac wywolanego przez to dreszczu, ktory przebiegl wzdluz jego kregoslupa. To bylo... wciaz bylo tak dziwne i dobre, ze nawet nie probowal z tym walczyc.
      Zamiast tego rozsunal szlafrok, pokazujac czarny komplet, ktory mial pod spodem.
      Nie byl pewien, czy to nie byla juz przesada, dlatego spojrzal na Steve'a, czekajac na jego reakcje.

      Usuń
    114. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    115. nie dość, że jego oczy zrobiły się czarne niczym komplet, który Bucky ma na sobie to jeszcze zasnuły mu się mgłą. Wsparł dłonie na jego kolanach i wyciągając się w górę prosił o pocałunek.
      Lata temu smakował jego ust na końcu, teraz nie musieli uważać. Mężczyzna mógł zauważyć również, że Steve faluje biodrami jakby w ten sposób chcąc zaradzić coś na swój "problem".

      Usuń
    116. Bucky nie zamierzal sie sprzeciwiac czy walczyc z checia przyciagniecia Steve'a blizej siebie. Dlatego wlasnie to zrobil.
      Przyciagnal go do siebie, objal ramionami i niemal na slepo odszukal jego usta swoimi, pragnac jego pocalunku, jego smaku. Brakowalo mu tego. Robili to zbyt dawno.
      Rozszerzyl nogi, pozwalajac Steve'owi znalezc sie miedzy nimi i wepchnal biodra w przod, pokazujac mu, jak bardzo go chce i potrzebuje.

      Usuń
    117. Przesunął dłonie w górę na uda i wbił w nie palce. O ile na jednym udzie zrobił chwilowe czerwone ślady o tyle na drugim.. Sprawił, że w pończoszy zrobiła się dziurka i pociągnął za nią robiąc ją pokaźniejszą.
      Miał nadzieję, że Bucky mu wybaczy, w razie jakiś "ale" zaczął go żywiej całować i szarpnął pończochę w dół. Drugą dłoń wsunął pod pośladki mężczyzny i przyciągnął go na skraj łóżka, tak by mogli się zetknąć torsami. Zamruczał nisko i gardłowo w jego usta sięgając i druga dłonią do jego torsu. Przesuwał dłońmi po bieliźnie, ale jej nie miał zamiaru zniszczyć. Pończoch też nie, samo to tak wyszło. Z torsu dłonie przesunął na jego ramiona, by zdjąć z niego szlafrok. Kompletnie nie przejmował się tym, że był umazany szminką czy różem.

      Usuń
    118. Mruknął z dezaprobatą, pokazując Steve'owi, że powinien okazać odrobinę szacunku tej pięknej pończosze. Zero poszanowania!
      Ugryzł za to jego dolną wargę, chcąc pokazać, że o nie, w taki sposób to go rozbierać nie będzie. Tak się nie będą bawić. Dlatego przez chwilę całował go mocniej, nieco brutalniej, nie oszczędzając zębów ani języka.
      Sięgnął też dłońmi do jego pleców. Lewą dłoń zacisnął na jego ramieniu, ściskając ją odrobinę, a prawą wsunął pod jego koszulkę, żeby przesunąć paznokciami po skórze, zostawiając na niej ślady choć na chwilę.

      Usuń
    119. Jęknął w jego usta, ni to na przeproszenie ni to na ten zastrzyk adrenaliny, który towarzyszył ugryzieniu. Nigdy mu ani zęby ani wbijane paznokcie nie przeszkadzały, lubił to. Wiedział, że to co robi jest dobre.
      Z szlafrokiem już się ostrożnie obchodził, gdy zsunął go z niego. Pchnął też biodra w jego stronę i wygiął się lekko czując paznokcie chłopaka. Żałował, że nie będzie mógł obejrzeć tych śladów pod prysznicem.
      Wysunął z ust język, by mogli się tak w "powietrzu lizać". Dotykał jego ramion, protezę też. Nigdy się tego nie oduczy.

      Usuń
    120. Przez chwilę manewrował nogami, aż w końcu udało mu się objąć nimi Steve'a w pasie, przyciągając go jeszcze bliżej. Lewą dłonią sięgnął do spodni Steve'a, wyuczonym ruchem odpinając guzik, a potem rozporek. A kiedy obniżył je wystarczająco, by odsłonić jego wypychającego bieliznę, pięknego kutasa, nie mógł się powstrzymać i otarł o niego własne, zakryte koronką krocze. Właśnie tego teraz potrzebował, co oznajmił zduszonym przez usta Steve'a pomrukiem. Tak, właśnie tego.
      Nie oznaczało to jednak, że nie pragnął więcej. Pragnął, potrzebował więcej i nie zamierzał odpuszczać, póki sobie tego nie weźmie.

      Usuń
    121. Uniósł kolana, co sprawiło, że unosił się na samych palcach. Jednak to pomogło Bucky'emu w rozpięciu rozporka a Stevie'mu...
      W objęciu mężczyzny i przeniesienia go w głąb łózka. Wsunął się za nim przykrywając go na moment swoim ciałem, tak by móc ocierać się o jego koronkową bieliznę. Żałował, że ubrał dziś bokserki, ale to nic straconego. Całując chłopaka starał się wciągnąć go jeszcze bardziej na łóżko. Kolejne pocałunki były na zapas, gdyż Rogers obrócił się o 180 stopni. Swoje krocze ustawił nad twarzą Bucky'ego i nie czekając na jego reakcję pochylił się do penisa ukrytego w koronce. W końcu może nieco obślinić bieliznę.

      Usuń
    122. - Może odrobinę subtelniej, co? - mruknął, dając mu klapsa z otwartej dłoni w pośladek. No bo hej, miał rację, tak? Mógł chociaż go uprzedzić, a nie bez słowa podstawiać mu swoje dolne rejony tuż przed twarz. No ale niech już mu będzie. Ma je chociaż atrakcyjne.
      Nie oznaczało to jednak, że tak od razu zabierze się do pracy. O nie, tak łatwo to nie będzie. Zamiast tego wbił paznokcie prawej dłoni w odkryte fragmenty jego uda, a palcami lewej dłoni po prostu docisnął skórę, zanim pociągnął nimi w dół, pozostawiając na jego udach i biodrach ślady. Niech ma za swoje.

      Usuń
    123. -Jestem ubrany? To jest subtelne - nic sobie z klapsa nie zrobił, choć odruchowo spiął pośladki. Przejechał językiem po jego penisie mając dreszcze na kontakt materiału z językiem. Jednak szybko "otrzepał" się i na spokojnie mógł robić dalej swoje. Wiedział, że im twardszy się będzie robił jego kutas, gdy zacznie się sączyć to koronka może być mało wygodna. Taki miał zdradziecki plan.

      Usuń
    124. - Podstawianie mi swojego krocza przed twarz nie jest subtelne. - Dał mu jeszcze jednego klapsa i raz jeszcze przejechał paznokciami po jego skórze, zanim w ogóle zabrał się za ściąganie z niego spodni. W czym ten mógłby mu odrobinę pomóc, ale postanowił robić mu raczej na złość i nie było o tym mowy.
      Więc tak samo i Bucky postanowił robić na złość Steve'owi, więc nijak nie pokazywał po sobie, że ruchy jego języka w jakikolwiek sposób na niego działają. Nie miał już dwu... Okej, wciąż miał te dwadzieścia kilka lat, a przez cały ten syf panował nad sobą znacznie lepiej, niż kiedyś. Udało mu się więc zdusić wszelkie odgłosy, zachować kamienną twarz i utrzymać biodra w miejscu, kiedy rozbierał Steve'a z dżinsów i bielizny.

      Usuń
    125. Przełożył kolana na jedną stronę, by jednak współpracować z chłopakiem. Z niemałym ociąganiem się zdjął z siebie i koszulkę będąc teraz tym nagim. Ale od czasów serum nie miał z nagością problemu przed Bucky'm.
      - Mogę tak zostać - zerknął na niego kątem oka, gdy ponownie sięgał do jego męskości. Miał ochotę używać tylko swojego języka i zębów.

      Usuń
    126. Wywrócił jedynie oczami i nim Steve choć zdążył na powrót go dotknąć, przewrócił go na bok. Sam leżał na lewym boku, więc zgiął prawą nogę w kolanie, tworząc między udami kąt dziewięćdziesięciu stopni, by dać Steve'owi dostęp tam, gdzie sam go sobie wcześniej znalazł.
      Z nogą Steve'a zrobił podobnie, choć podtrzymywał ją w miejscu dłonią, gładząc skórę uda, kiedy wreszcie pochylił się i sięgnął ustami do erekcji Steve'a, podtrzymując ją przez chwilę palcami lewej ręki. Posłał mu krótkie spojrzenie spod rzęs, zanim objął główkę ciemnoczerwonymi wargami.

      Usuń
    127. I tu go Bucky miał.
      Przestał się nim zajmować, gdy patrzył jak te pomalowane usta zamykają się wokół jego penisa i biorą go głębiej. Gdy mężczyzna przesuwał twarz do tyłu, to widział jak zostawia na nim ślady. To było w pewien sposób elektryzujące.
      Nie chciał jednak tylko brać dlatego powrócił do lizania i zasysania się przez koronkę na główce. Bucky mógł jednak wyczuć, że wszystko robi śmielej, z większym wyczuciem.

      Usuń
    128. Teraz mógł cieszyć się w duchu z tego, że nie zdecydował się jednak na zbyt trwałą szminkę. Bo ta miała nie tylko ładny kolor - no co, potrafił docenić! - ale też pozostawiała piękne ślady na tym pięknym kutasie. Czy mogło być coś jeszcze piękniejszego od tego?
      Gładził dłonią skórę jego uda, drapał ją, podszczypywał, przesuwał palcami od kolana po samą pachwinę, od czasu do czasu muskając opuszkami nawet skórę moszny. Zawsze uwielbiał ją dotykać, gładzić ją, ważyć jądra w dłoni...
      Potrząsnąłby głową, gdyby mógł, żeby opędzić się od tych myśli. Nie powinien się teraz rozmarzać, a raczej skupić na robieniu tego, w czym był dobry i czego chciał Steve. Dlatego właśnie to zrobił - skupił się na ssaniu go z takim zapałem, jakby zależało od tego jego życie, od czasu do czasu drażniąc skórkę zębami.

      [129]

      Usuń
    129. Nie mógł być gorszy od Bucky'ego, a było coś co mu przeszkadzało... Jego bielizna. Dlatego zsunął ją przy pomocy zębów. Co było nieco i śmiesznie, gdyż wypuszczony penis "uderzył" go w brodę. Ale to nie było coś złego. Wpadki zdarzają się najlepszym, więc im też mogą.
      Pamiętał, że nie mógł go lata temu rozciągać palcami dlatego teraz mial zamiar to nadrobić. Poślinił obficie swoje palce, o ślinę nie musial się starać, ssanie jakim go Bucky teraz darzył sprawiał, że nie nadążał z wrażenia przełykać. Gdy dotykał palcami zwieracza to ustami sięgał do główki penisa.

      Usuń
    130. Pozwolił swoim biodrom drgnąć z zaskoczenia, kiedy wrażliwa główka otarła się nie tylko o wilgotną koronkę, ale też o szorstki zarost Steve'a. I o Boże, podobało mu się to. Dotychczas Steve zawsze był gładko ogolony, kiedy to robili, ale... Chyba będzie nakłaniał go do nieco częstszego zmieniania tego stanu rzeczy.
      Nie obraziłby się też, zdecydowanie nie, jeśli Steve postanowiłby zamienić usta i palce miejscami. Miał jednak nieco zajęte usta, a z pełnymi mówić nie wypada, prawda? Nie mógł go więc o to poprosić, dlatego skupił się na cieszeniu tym, co ma. Choć wizja zarośniętych policzków Steve'a, jego kującej brody między pośladkami była wyjątkowo kusząca.

      Usuń
    131. Miał nadzieję, że mężczyzna nie będzie zły jeśli zrobi mu coś, co lubi.. Ale od razu też to zrekompensuje! Wsunął w niego dwa palce od razu, całe, aż po kłykcie, zadośćuczynieniem było wsunięcie jego kutasa aż po gardło, tak by móc i jego ogolone podbrzusze pokłóć brodą.
      Przez chwilę skupił się na samym ssaniu i mruczeniem, co miało sprawić dodatkowe wibracje, tak by Bucky wybaczył mu to "wtargnięcie się".

      Usuń
    132. Kolejny raz szarpnął biodrami, choć tym razem powód tego stanu rzeczy nie był tak przyjemny, jak ostatnim razem. Nie był na to przygotowany, dlatego nieco... zapiekło. Nie był to ból, więc chyba takie określenie byłoby najtrafniejsze.
      Mruknął coś nie do końca zrozumiałego, okazując tym dezaprobatę. Nie tak łatwo będzie go też ugłaskać, niech Steve się trochę wysili!
      Za karę nieco mocniej przesunął zębami po jego erekcji, drażniąc żyłę i odsłoniętą główkę. Niech ma za swoje.

      Usuń
    133. Jęknął wokół jego penisa na uczucie zębów. Podkurczył też palce u stóp, cóż.. Lubił te zabawy z bólem, a Bucky nigdy krzywdy mu nie zrobi. Okrążał językiem kutasa poruszając przy tym głową w przód i w tył, tak jak mu ich pozycja na to pozwalała.
      Po chwili zaczął nieznacznie poruszać palcami, ale tylko po to by odnaleźć prostatę i naciskać na nią, ocierać się o nią miarowo. Starał się też, by skóra Bucky'ego miała kontakt z jego zarostem widząc, a bardziej czując jego reakcję na to.

      Usuń
    134. Tak, to było dobre, podobało mu się i wyrywało ciche pomruki z jego ust, ale... Ale to nie było jednak to, czego teraz chciał. A skoro Steve nie chciał mu tego dać, to sam to sobie weźmie.
      Poczekał tylko na moment, w którym Steve wysunął z niego palce do pierwszych kostek, zanim poruszył biodrami, do końca się ich z siebie pozbywając. Idealnie zgrał to w wysunięciem go z ust i wzięciem go w dłoń. Obciągnął mu nią kilka razy, drażniąc główkę okrężnymi ruchami, zanim się odsunął. Nie po to, żeby od niego uciec. Co to, to nie. Głupi nie był.
      Odsunął się po to, żeby przekręcić Steve'a na plecy i przerzucić jedną nogę nad jego piersią, bezwstydnie podstawiając mu swoje tyły tuż przed twarz. Już dawno pozbył się wstydu, jeśli chodzi o tę sferę ich życia. Bo i po co się krępować, skoro to nie był pierwszy raz? To byłaby głupota.

      Usuń
    135. -Hipokryta - niby obraźliwe słowo, ale Steve powiedział to z czułością i uśmiechem. Zamiast jednak dać, o co tak niewerbalnie poprosił Bucky to uniósł dłonie do pośladków i zaczął je miętosic, rozchylając by zobaczyć mięśnie zwieracza. Tu mężczyzna tez się wydepilował.
      Nie używał jeszcze języka, przez chwilę drapał pośladki zarostem, gdy wbijał w nie i palce. Może i Bucky schudł, ale tu wciąż był "mięsisty". Co Stevie'mu bardzo się podobało. W końcu rozchylił jego pośladki i trzymajac płasko język zaczął lizać go po rowku i zwieraczu, a skórę wokół drażnił zarostem.

      Prychnal. On hipokryta? No chyba nie. Tak wcale nie bylo!
      No okej, moze i bylo. Ale troche. Tak odrobine. Ale co z tego?
      Wiedzial, ze Steve to lubi i momentami to chyba bardziej, niz on sam.
      Przez moment po prostu delektowal sie tym, co robil z nim Steve, zaciskajac palce na poscieli. Potrzebowal dluzszej chwili, by wziac sie w garsc.
      Udalo mu sie jednak wrocic do obciagania mu reka, draznienia glowki, po ktorej przejechal jezykiem.

      Zadrżał, co Bucky mógł widzieć na udach i pośladkach. Zamruczał między jego pośladki nie robiąc sobie nic z tego, że ma praktycznie wciśniętą w nie twarz.
      Trening czyni mistrza.
      Dopiero gdy dziurka zaczęła sama się rozchylać zapraszająco, to wtedy z tego zaproszenia skorzystał. Usztywnił nieco język, by na prosto go wsunąć a w środku starał się wygiąć go do góry, by jakoś dotknąć ciało i pociągnąć w ten sposób do "wyjścia". Gdy wysunął język wsunał go na nowo, by zrobić podobnie ale z dołem.
      Przy następnym wysunieciu języka odsunął też i twarz, jedną z dłoni przesunął kantem po rowku, jej kciuk wsunął do dziurki, a resztę palców położył tuż pod jądrami. Może niezbyt wygodnie wygial dłoń, ale nie przejął się tym. Ciągnąc dziurkę w dół, nacisnął palcami na skórę, tak by "zakleszczyc" z dwóch stron prostatę.

      Usuń
    136. Rozsunął uda nieco szerzej, kiedy zadrżały. To było... Steve zawsze wiedział, co i jak powinien robić, żeby Bucky'emu zmiękły nogi. Cholerny skubaniec.
      Odsunął się od niego, zacisnął palce lewej ręki na pościeli, paznokcie prawej wbijając w skórę jego uda. Im mocniej Steve naciskał, tym mocniej wbijał paznokcie. Wiedział, że to nie za dużo, że nie zrobi mu tym krzywdy.
      A kiedy Steve poruszył palcami, masując dzięki temu prostatę... Jęknął, przesuwając palcami po udzie, dzięki czemu pozostawił na nim piękne, czerwone smugi. O tak, były piękne. Dlatego nie mógł ukryć żalu, że tak szybko znikną.

      Usuń
    137. Zrobił mu tak pierwszy raz, na próbę, będąc samemu ciekaw jak to jest z pieszczeniem prostaty z dwóch stron. Bucky na to żywo reagował, wiec wiedział że będzie to powtarzać, oczywiście dawkując odpowiednio.
      Jęknął, by dać znać, że i jemu podoba się to co robili, choć mężczyzna miał tego podkreślenie przed twarzą.
      Rozluźnił ten uścisk i zostawiając palec w środku zaczął na powrót go lizać.

      Usuń
    138. Odetchnął jeszcze kilkukrotnie, na przemian rozluźniając i spinając palce u stóp, zanim doprowadził się do porządku na tyle, by móc wrócić do swojej jakże ważnej pracy. Nie mógł w końcu dopuścić, by Steve poczuł się zaniedbany. Wyszedłby przecież na egoistę.
      Dlatego jeszcze raz przejechał paznokciami po jego skórze, zanim podparł się na prawym ramieniu. Stwierdził, że mała zmiana może wyjść im na dobre, dlatego tym razem to palcami lewej ręki ujął ostrożnie jego erekcję u podstawy. Przesunął metalowymi opuszkami po całej jej długości, kciukiem uciskając swoją ulubioną, najbardziej wyczuwalną żyłkę.
      Wysunął też język, by jego czubkiem podrażnić dziurkę na czubku główki, zanim objął ją wargami.
      Nigdzie mu się nie spieszyło, miał czas.

      Usuń
    139. Steve wciąż nie miał problemu z zadawalaniem Bucky'ego nie będąc przy tym odbiorcą. Sam fakt, że wciąż go dotyka i tak, po tylu latach wciąż miał to myślenie, był dla niego samą w sobie nagrodą.
      Czując palce lewej ręki przymknął oczy. Proteza dawała im kilka możliwości, które bardzo lubił i nigdy nikomu się nie przyzna o co chodzi. Choć i bez tych gratisów nie opowiadał o ich współżyciu.
      Palcem rozszerzał zwieracz robiąc półkola wokół języka, który na powrót w niego wsuwał. Nie dotykał jego erekcji i miał zamiar to nadrobić. Z tego względu musiał wysunąć z niego palec. Nim objął jego kutasa to pstryknął ostrożnie w niego.

      Usuń
    140. Bucky doskonale wiedział, że ten jego Steve to jednak małe dziwadło jest, i że kręci go coś, co każdego zdrowego na umyśle człowieka powinno odrzucać. A mianowicie ten kawał żelastwa dospawany do jego kości. Tak, nie był to jakiś super wielki fetysz, ale jednak był. A Bucky nie bardzo wiedział, jak się do tego ustosunkować. Bo z jednej strony było to dziwne-dziwne, a z drugiej... dziwne, ale jednak w jakiś dziwny sposób pociągające.
      Nie zamierzał jednak drażnić go w ten dość specyficzny, acz elektryzujący sposób. Znaczy - jeszcze nie. Bo jak mówił, miał czas i nigdzie mu się nie spieszyło.
      Zamruczał, wsuwając go nieco głębiej w usta, kiedy poczuł, jak palce Steve'a znajdują się tam, gdzie powinny.

      Usuń
    141. [https://www.youtube.com/watch?v=zfOxe4rxS1Q - zagraj ze mną! Dla momentu z 13.10]

      Zakręcił mimowolnie biodrami, gdy Bucky wziął go głębiej. Ale to był odruch! Naprawdę! I delikatny, więc mężczyzna nawet się nie zakrztusił ani nic. Za to Steve dopasował do siebie ruchy dłoni i pociągłe liźnięcia wzdłuż rowka jak i później do wsuwania w niego z powrotem języka. Żałował trochę, że w tej pozycji nie może dotykać go dwiema dłońmi, ale nadrabiał za to swym zapałem i oddanym trzepaniem oraz lizaniem.

      Usuń
    142. [...]

      Przymknął powieki i zajęczał cicho wokół niego, jednocześnie próbując skupić się na rozluźnieniu gardła na tyle, by nie zakrztusić się, kiedy Steve odruchowo wsuwał się nieco głębiej. Nie przeszkadzało mu to, miał w końcu wystarczająco dużo czasu, by przygotować się do... pogłębienia akcji, że tak to ujmie.
      Wysunął go jednak niemal całkowicie, pozostawiając w ustach jedynie główkę, którą okrążył językiem, chcąc go nieco podrażnić. Nijak nie próbował też hamować czy dusić w sobie mruknięć czy jęków. Wręcz przeciwnie - był nawet odrobinę głośniejszy, niż zazwyczaj, bo wiedział, że Steve to lubi. Dlaczego miałby mu więc tego odmawiać?

      Usuń
    143. [No zagraj!]

      -Bucky... - zamruczał jego imię, gdy starał się nieco zębami podszczypać, czy przesunąć po pośladkach. Mężczyzna odbierał mu zdolność do myślenia, więc pełniejszego i składniejszego zdania nie ułoży, jak tylko te jednowyrazowe.
      Wszystkimi palcami obejmował jego kutasa, choć wiedział, że ma kciukiem naciskać na główkę, wodzić po niej opuszkiem, więc i tego mu nie skąpił.

      Usuń
    144. [... ...]

      Wymruczał jedynie coś niezrozumiałego, bo hej, z pełnymi ustami mówić nie wypada, prawda? Ano prawda. Tego właśnie Steve czyli wielki, wspaniały i idealnie wychowany go uczył... Okej, nie uczył. Właściwie, to miał to w poważaniu, bo był zbyt zajęty pieprzeniem jego ust. Ale to są szczegóły, tak?
      Pozwolił sobie jednak na lekkie zatoczenie biodrami, na kilkukrotne spięcie i rozluźnienie mięśni ud. Na moment też zupełnie wysunął go z ust i zgarbił się, opierając czoło o jego nogę, kiedy leniwie obciągał go ręką. To było zbyt dobre.

      Usuń
    145. [Robisz mi smutek]

      [Kurwa, zapomniałam, że to Steve jest na dole i nic mi nie mówisz!]

      Jak tylko Bucky samą dłonią mu obciągał to Steve bardziej się przyłożył. Wolną dłonią sięgnął między jego pośladki, by zamienić język na palce. W ten sposób mógł ciągnąć mu. Nie chciałby przepuścić sobie okazji do połknięcia jego spermy do czego też dążył. Dobrze wiedział, że mężczyzna da radę dojść dwa razy pod rząd, także do rimmingu wróci póżniej.

      Usuń
    146. [Ja tam się w twoje wizje nie wtrącam xd Może Steve jest tak wygimnastykowany, że potrafi być u góry i na dole jednocześnie xd]

      Wiedział, czego chce Steve. Nie robili tego w końcu pierwszy raz, a on znał go na tyle dobrze, by niemal bezbłędnie odczytywać jego pragnienia. Niemal. Bo czasem to się jednak mylił.
      Jednak tym razem był święcie przekonany, że jednak ma rację. Dlatego zabrał dłoń i podparł się na wyprostowanych ramionach, starając się jednocześnie unieść biodra i rozszerzyć nogi tak, by bez żadnej pomocy wpasować się w jego usta. Nie najlepiej mu to jednak szło i Steve musiał mu odrobinę pomóc. Ale tylko odrobinę.
      Potrafił panować nad swoim ciałem, dlatego wystarczyło mu jeszcze tylko kilka pchnięć w usta Steve'a, zanim pozwolił sobie całkowicie odpuścić i spuścić wprost na drażniący główkę język Rogersa.

      Usuń
    147. [No ale na początku pociągnęłam Twoją wizję, że jest na dole -.- za to ze mną zagrasz!]

      Zwinął język w lekki rulonik tak, by sperma spływała wprost do jego gardła. Może i w ten sposób nie nadelektuje się nią, ale przecież i to nadrobi. Gdy Bucky dochodził to starał się rozchylać palce, na tyle na ile pozwoliły mu zaciskające się mięśnie. Drugą dłonią chwycił jego pośladek i lekko potarmosił, jakby głaskał psiaka za uchem.
      Choć w tym związku to on za pieska robił.
      Po przełknięciu ile dał radę, to mokrym od spermy i śliny językiem wrócił do lizania dziurki, która uroczo rozchylała się i spinała pod dotykiem po orgazmie.


      [Bo to zawsze chodziło o uściśnięcie dłoni! ]

      Usuń
    148. Był tym typem człowieka, który po miewał momenty zaćmienia zwane czasem poorgazmowym hajem, podczas których nie bardzo się do czegokolwiek nadawał. Trwało to jednak krótko, dlatego nie uważał tego za szczególny problem.
      Steve raczej też nie, dlatego bez skrępowania opadł na niego - jego ciężar to dla niego w końcu nic - kolejny raz opierając czoło o jego nogę. Potrzebował chwili regeneracji, zanim wróci do dbania o Steve'a tak, jak trzeba.

      - Blisko jesteś? - mruknął, mając jednak nadzieję, że nie zabrzmiało to źle. Nie o to przecież chodziło.

      Usuń
    149. Zaśmiał się cicho w jego pośladki, ale nie było to złośliwe, czy niemiłe.
      - Nie czujesz? - On sam czuł jak jego kutas pulsuje i już lekko się sączy. Zawsze przeżywał orgazm Bucky'ego niczym swój i może w tym była jego magia dochodzenia bez dotykania? Jednak skoro mężczyzna oferował swe usta, to chętnie w nie dojdzie, chyba że... - Wolisz usta, czy tu? - mówiąc ostatnie wyrazy nacisnął palcami na jego prostatę.

      Usuń
    150. Dopiero po chwili dotarło do niego, że okej, może faktycznie nie było to najmądrzejsze pytanie pod słońcem, no ale co on może poradzić na to, że czasem zdarza mu się mieć mniejsze lub większe zaćmienie? Ano nic. Nic a nic. Dlatego niczego nie odpowiedział, a jedynie przekręcił głowę w bok i próbował udawać, że wcale nie ma jego penisa jakiś cal przed twarzą.
      Zagryzł dolną wargę, pozwalając dreszczowi przebiec przez swój kręgosłup, zanim posłał mu nieco leniwe spojrzenie spod rzęs.

      - Gdziekolwiek zechcesz - wymruczał. - Ale nie we włosy. Za to cię zabiję - zaznaczył, pozwalając sobie na krzywy uśmieszek.

      Usuń
    151. -Och - jęknął krótko - a już myślałem, że w nie wetrę i pójdziemy spać - żartując pchnął go na bok i uniósł się, by znaleźć się nad mężczyzną. Górując nad nim napiął nieco mięśnie, by podkreślić, że jest tym większym, ale nie w zuchwały czy zły sposób. Wiedział, że Bucky nie odczyta tego źle.
      Zadarł mu jedną nogę, na swoje biodro i bez wahani przystawił się do jego dziurki. Pomagając sobie dłonią otarł główką o zwieracz i dopiero gdy ten się rozchylił wsunął się do środka.

      Usuń
    152. Przewrócił oczami, pokazując tym Steve'owi, że takie zgrywanie twardziela to nie z nim. Okej, może i zarośnięty Steve potrafił wyglądać jak stereotypowy samiec alfa i maczo, no ale... To Steve.
      Skrzywił się lekko, bo w odróżnieniu do Steve'a, to fanem samego momentu penetracji nie był. Zwłaszcza tego początkowego. Nie, żeby uważał to za złe czy nieprzyjemne. Zupełnie nie. Był raczej co do tego... neutralny. Tak, właśnie tak. Był neutralny.
      Zagryzł na powrót dolną wargę, maskując w ten sposób grymas, który jeszcze przez chwilę gościł na jego twarzy. Szybko jednak wziął się w garść, wziął kilka głębokich wdechów i przybrał na twarz swój nieco bezczelny i wyzywający uśmieszek. I naprawdę miał nadzieję, że makijaż nie rozmazał się jakoś szczególnie i nie wyglądał jak klaun.



      Usuń
    153. Widząc jego początkową minę już miał się wysunąć uważając, że to za dużo dla mężczyzny, ale widząc jego uśmieszek pokręcił jedynie głową i biodrami w ten sam sposób.
      Gdy znalazł się w nim cały opadł bardziej na ramionach, tak by ich twarze dzieliły tylko oddechy. Zrobiło się nieco intymniej i miał nadzieję, że Bucky to doceni, a jeśli nie.. Cóż, to nie. Sięgnął po chwili do jego ręki, by położyć ją za głową mężczyzny i tam spleść z nim palce. Dopiero po tym zaczął się poruszać obijając się jądrami o jego pośladki.

      Usuń
    154. Bucky zawsze czuł się nieco dziwnie, kiedy zabierali się do tej formy seksu już po tym, jak sam skończył. To nie było ani złe, ani krępujące czy nieprzyjemne, a raczej nieco... specyficzne uczucie. Inne niż wtedy, kiedy myślał głównie buzującymi hormonami.
      Odetchnął jednak głęboko, pokręcił nieco biodrami, szukając najwygodniejszego ułożenia i próbował jak najbardziej współpracować ze Steve'm, choć pozycja nie bardzo mu na to pozwalała. Dlatego właśnie zawsze wybierał leżenie na brzuchu czy plecach, a nie na boku. Bo w tej pozycji to najbardziej wychodziło mu właśnie leżenie.
      Ale skoro nie bardzo mógł się ruszyć, to musiał zadziałać w inne sposób. Dlatego sięgnął dłonią do biodra Steve'a, zaciskając na nim palce, kiedy spróbował zgrać się z jego ruchami, zaciskając i rozluźniając mięśnie w odpowiednim rytmie.

      Usuń
    155. By było im wygodniej, ułożył Bucky'ego na plecach. Jednak pomimo makijażu, Steve ani przez chwilę nie uważał, że kocha się z kobietą, czy że Bucky nagle stał się mniej męski.

      Usuń
    156. Pomarudził przez chwilę, bo Steve, ten idiota jeden, wytrącił go z rytmu, w który z takim trudem się wstrzelił. No ale niech mu już będzie, niech robi swoje tak, jak chce. Zrobi to raz jeszcze.
      Oblizał ciemnoczerwone usta i spojrzał na niego spod rzęs. Dobrze je podkręcił, nie miały ani grudek, ani nie były sklejone. Widocznie miał jakiś wrodzony talent czy coś. Tylko szkoda, że nie do czegoś bardziej pożytecznego...
      Rozszerzył nogi nieco bardziej i skrzyżował nogi w kostkach za plecami Steve'a, wbijając pięty w jego lędźwie. Raz jeszcze przesunął paznokciami po jego plecach, nawet nieco mocniej niż wcześniej.

      Usuń
    157. Uśmiechnął się słysząc to marudzenie, przy którym Bucky pokręcił i nosem. Był dość nisko nad nim, niemalże leżał na mężczyźnie, ale uniósł się na ramieniu. Tylko na tyle, by sięgnąć dłonią pomiędzy ich brzuchy i dotknąć penisa Bucky'ego. Jak ten nie za bardzo jest rad na drugi strzał, to będzie musiał szybciej skończyć.
      A on lubił był w nim. Czuć te zaciskające się wokół niego mięśnie, słyszeć to specyficzne mlaśnięcie.
      Sięgnął z powrotem do jego ust, ale nie całował go jak zwykle. Bardziej miał ochotę na rozmazanie ust i umazanie swoich jego szminką jeszcze bardziej.

      Usuń
    158. Mruknął tylko coś, co przy odrobinie dobrej woli Steve mógł zrozumieć jako "zostaw". Naprawdę nie potrzebował jeszcze więcej, dostał już wystarczająco, a teraz chciał po prostu... Sam nie wiedział, czego tak właściwie chciał.
      Chciał po prostu dać Steve'owi wszystko to, czego chciał, tym razem zupełnie "na trzeźwo". Znaczy... Tak, nie potrafił patrzeć na całą tę sprawę neutralnie, bo ciężko byłoby odepchnąć od siebie wszelkie bodźce. Ba, był skłonny uznać, że byłoby to całkowicie niemożliwe, dlatego nawet nie próbował.
      Zamiast tego odchylił nieco głowę, uciekając nieco od jego pocałunku. Zamiast tego usta Steve'a mogły zjechać na jego szyję, a on... Cóż, rozluźnił się niemal całkowicie w jego ramionach, zagryzł dolną wargę, przymknął oczy i starał się w pełni skupić na Stevie, na jego ruchach, na... No na wszystkim.

      Usuń
    159. Posłusznie puścił jego penisa i skupił się na całowaniu jego szyi. Gdy ją lekko kąsał przyśpieszył swoje ruchy wiedząc, że przy mocniejszym tempie szybciej dojdzie. Jednak nie zrobił tego w nim. Po kilku pchnięciach wysunął się z niego i tylko przytrzymując (tą samą dłonią, którą próbował "ożywić" Bucky'ego) dłonią swojego kutasa doszedł na pościel pod tyłkiem mężczyzny. Dochodząc patrzył na niego, na jego rozmazane usta i umalowane oczy.

      Usuń
    160. - Ejjj - jęknął z wyraźną dezaprobatą w głosie, kiedy nieco podciągnął się w górę, odsuwając się od jego celu. - Tak cię matka wychowała, Rogers? Czego brudzisz pościel? - Klepnął go otwartą dłonią w udo. - Niewychowany gówniarz, no wstydziłby się - marudził dalej, podciągając się jeszcze trochę, choć tym razem po to, żeby usiąść. - Co ja z tobą w ogóle robię? - Pokręcił głową. - Zero poszanowania dla przedmiotów martwych. A to taka ładna pościel była. Pod kolor szlafroka! No palant, no. - Dalej kręcił głową. I no co? Za kobietę robił, to i zachowywać się tak mógł. Znaczy, tak stereotypowo.

      Usuń
    161. Spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczyma. Spodziewał się takiej reakcji ale spowodowanej spuszczeniem się w jego wnętrzu.
      - Wytrze się? - spytał dalej nie ogarniając co właśnie zachodzi między nimi i jego poorgazmowe endorfiny zniknęły na poczet spięcia i stresu.

      Usuń
    162. - Och, Boże - westchnął, wznosząc oczy ku górze. - Przecież ja tylko żartuję, już tak nie patrz. - Wywrócił jeszcze oczami, zanim obrócił cię, żeby sięgnąć po nawilżane chusteczki, które schowane miał w szufladzie nocnej szafki. Nie było to raczej niczym dziwnym, bo to jednak Afryka i czasem wystarczyło nie zamknąć okna, by raz dwa oblać się potem. - Trzymaj. - Rzucił mu opakowanie. - I przestań się tak spinać, bo dobrze wiesz, że mojego spaczonego humoru się nie pozbędę.

      Usuń
    163. -Wiesz - zgarnął chusteczki i nim siebie zaczął wycierać to zajął się pościelą - za coś cię kocham, prawda? - Uśmiechnął się do niego - Nie zmywaj dobrze? - nie musiał głośno mówić o co chodzi, ale chętnie obudzi się z rozmazanym mężczyzną u boku.
      Gdy wytarl co miał wytrzeć wstał z łóżka i wyrzucić zużyte chusteczki.
      - Nie zdejmujesz? - Bucky wciąż miał górę kompletu, ale jak mu było wygodnie to dla Rogersa może w tym spać

      Usuń
    164. Choć chciał wstać i wybrać się do łazienki, żeby jakoś się ogarnąć i pozbyć rozmazanego makijażu z twarzy, to zamiast tego jedynie lekko się uśmiechnął i powiedział, że tak, jasne. Bo skoro Steve chciał, żeby zostawił makijaż na miejscu, to dlaczego miałby się z nim kłócić?
      Wstał jednak, bo pewnych... poprawek to jednak potrzebował. Kiedy jednak wrócił, był czysty i z lekko podreperowanym makijażem. Okej, miał go zostawić, ale naprawdę nie chciał wyglądać jak klaun przez całą noc. Bo ze rano będzie tak wyglądać, a twarz zapewne odciśnie na poduszce, to już wiedział.

      - A mam zdjąć? - spytał, zerkając na Steve'a, kiedy na powrót usiadł na łóżku. - Nie jest mi w tym jakoś szczególnie niewygodnie, więc jeśli chcesz, żebym to zostawił, to zostawię. - Wzruszył ramionami.

      Usuń
    165. Przyglądał mu się, by każdy detal zapamiętać. Wiedział już, co będzie rysować następnym razem, gdy sięgnie po kredki i kartkę. Powstrzymał się, by nie zrobić tego od razu. Wolał jednak poleżeć z nim w łóżku i w ten sposób zaspokoić swoją potrzebę bliskości po.
      Położył się obok, na boku. Głowę wsparł na zgiętym ramieniu.
      - Jeżeli nie masz z tym problemu, to proszę zostań - uśmiechnął się delikatnie - jak będzie Ci przeszkadzać to w każdej chwili możesz zdjąć. - Przecież nie będzie mu kazać robić coś wbrew sobie, poza tym on nigdy mu nie rozkazuje.

      Usuń
    166. Wiedział, że tylko w jednej pończosze przypiętej do pasa do pończoch i w czarnej, misternie zdobionej koszulce wyglądał raczej nieco... specyficznie, ale jakoś nie szczególnie się tym przejmował. W końcu nie miał się czego wstydzić przed Steve'm. I to właśnie było w tym wszystkim najlepsze.
      Wślizgnął się pod kołdrę i położył na brzuchu, opierając brodę na skrzyżowanych ramionach.

      - Wiesz, to nie tak, że to wszystko to mój fetysz - powiedział po chwili, rozciągając się przy tym niemal jak kot. - Po prostu przypomniałem sobie, że kiedyś wcisnąłeś mnie w kieckę i stwierdziłem, że czemu nie, można to powtórzyć. - Uśmiechnął się lekko. - Chyba nie narzekasz z tego powodu - bardziej stwierdził niż spytał.

      Usuń
    167. [Haha on mu zrobił w niej oczko, w tej pończoszy xD]


      Przesunął się nieco do tyłu, by móc zebrać w dłoń kołdrę ze swojej strony i nią się przykryć. Wrócił do swojego miejsca, blisko ale zachowaną przestrzenią koło Bucky'ego.
      - W sukienkę i rajstopy - pokiwał głową - kiedy sobie przypomniałeś? - spytał go łagodnie, wiedział że Bucky'emu zdarzają się przebłyski i zdecydowanie wolał te niż inne. W końcu tamten wieczór skończył się pozytywnie, więc nie było co się spinać przed wspomnieniami. - i wiesz, że to też nie mój fetysz? W sensie, jesteś seksowny w tym i makijaż wyszedł ci lepiej niż mi - w myślach dodał, że zapewne to spowodowane było jakością i dostępnością dzisiejszych kosmetyków. - ale nie potrzebuję tego, by się podniecić. - Co było świętą prawdą. Nie raz mu stawał od samego patrzenia na mężczyznę, gdy ten albo spał, albo właśnie się ubierał, czy rozbierał, albo po czy przed treningiem, albo gdy Bucky aprobował to co Steve ugotował.

      Usuń
    168. - Sam nie wiem. - Potrząsnął lekko ramionami. - Stałem na targu, wiesz, tym fajnym, na tym placu niedaleko Świątyni. I zobaczyłem tam taką koszulowatą sukienkę i... Po prostu coś mi się tu odblokowało. - Stuknął palcem w skroń, a potem odłożył dłoń na miejsce. - I przypomniałem sobie. - Nie musiał w końcu mówić Steve'owi o tym niezbyt przyjemnym skutku ubocznym, jakim był ból głowy. Jakby z każdym wspomnieniem przychodziła też szpila, która boleśnie wbijała mu się w mózg.
      Nie myślał o tym jednak, a jedynie zaśmiał się, słysząc dalsze komentarze Steve'a.
      - Steven, błagam cię - parsknął. - Ciebie podnieca chyba wszystko, co robię i noszę. Dziwiłem się, że nie bzyknąłeś mnie wtedy na Helicarrierze, uznając, że dobrze mi w tej czarnej skórze... - miał być to żart, ale jak zwykle najpierw powiedział, a dopiero potem pomyślał. A mógł ugryźć się w język. Wiedział w końcu, że Steve'a to nie śmieszy. - Przepraszam, mogłem sobie to darować. - Uśmiechnął się lekko, przysuwając do niego bliżej.

      Usuń
    169. -Możesz ją kiedyś ubrać - skinął ostrożnie głową wyciągając ramię, gdy mężczyzna się zbliżał. Położył ją na jego ramieniu - już jest dobrze? - Pytał o ten ból głowy - Zrobić ci masaż? - Starał się nie brzmieć na zmartwionego, ale i ta nuta pojawiła się w jego słowach. - Jeśli będziesz chciał jeszcze jakieś takie ubrania, sukienki i inne - pończochy na jego nogach to był strzał w dziesiątkę - to pamiętaj, że śmiało możesz? - Uśmiechnął się delikatnie. - Twoje nogi - jego twarz przybrała blogi wyraz.

      Usuń
    170. - Nie kupiłem jej - parsknął, udając, że nie palnął niczego niewłaściwego. - Kupiłem tylko to, co widzisz. I raczej nie ciągnie mnie, by mieć tego więcej. Niezbyt to jednak wygodne. I zdecydowanie nie mój styl - przyznał, zerkając przez ramię na koronkowy materiał. - Więc jeśli jeszcze kiedyś będziesz chciał mnie w tym zobaczyć, to przykro mi, ale musi być to akcja ratunkowo-ewakuacyjna. - Uśmiechnął się do niego, marszcząc przy tym nieco nos, kiedy przysunął swoją twarz bliżej jego. - Ale jeśli lubisz pończochy, to pokażę ci, gdzie jest sklep.

      Usuń
    171. - To zdejmij? - Sięgnął z uśmiechem do koronki, by przez nią pogłaskać skórę. Nie potrzebował jej do szczęścia a jeśli Bucky'emu było niewygodnie to nie rozumiał dlaczego miałby miałby w tym spać. - A w nich jest ci wygodnie? - Spytał ostrożnie, odmowę przyjąłby tak samo dobrze jak i potwierdzenie. Korzystając z okazji sięgnął do jego ust swoimi wargami by ostrożnie go pocałować.

      Usuń
    172. - Pokażę ci, gdzie jest sklep... - mruknął, zanim jeszcze Steve go pocałował. - Żebyś kupił sobie takie w swoim rozmiarze - zdążył jeszcze dodać i uśmiechnąć się krzywo, zanim Steve go uciszył. Co prawda niezbyt skutecznie, bo wciąż coś mruczał, bardziej do siebie niż do Steve'a. Ale nie było to narzekanie, a raczej okazywanie aprobaty. Bo... Było mu zwyczajnie dobrze i nie widział powodu by to ukrywać. Więc nie ukrywał i mruczał, pozwalając się całować.

      Usuń
    173. Nie skomentował zdania o ponczochach. Bucky będzie go chciał w nich zobaczyć, to zobaczy. To było do przewidzenia, Steve raczej mu nie odmawiał...
      Tak samo jak nie odmawiał mu pocałunków którymi go teraz darzył. Uwielbiał usta Bucky'ego, a w takim wydaniu to najbardziej. Wspólne zwiedzanie Wakandy może poczekać.

      Usuń
  2. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Farba

Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy... (10/?)

Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy... (9/?)