Miniaturka 2: Niebo spadające nam na głowy... (5/?)
N: Kolejna część. Spokojnie, w następnej wrócimy do schiz. *** Nie uroił sobie tego. Wpatrywał się w niebo, śledząc wzrokiem miejsce, które jeszcze przed krótkim momentem lśniło siatką złocistych pęknięć. Teraz wszystko zniknęło, pozostało jedynie wieczorne, ciemniejące niebo i pierwsze gwiazdy, jednak to nie miało znaczenia. Nic nie miało. Liczyło się tylko to że nie uroił sobie tego . ― Naprawdę to widziałeś? ― spytał wreszcie, odrywając wzrok od nieba nad swoją głową i skierował go na Toro.